Strzelanina wokół Bazyliki Narodzenia
(AFP)
Izraelskie oddziały, od pięciu dni pozostające wokół Bazyliki Narodzenia Pańskiego w Betlejem, w
poniedziałek nad ranem otworzyły ogień w kierunku świątyni, powodując pożar w przylegającym do niej budynku zakonnym.
Informację o ostrzale i pożarze przekazał telefonicznie agencji Reutersa gubernator miasta, Mohammed al-Madani. Zdaniem Reutersa, gubernator Betlejem znajduje się w środku Bazyliki.
Nie jest jasne, czy ukrywający się w świątyni Palestyńczycy odpowiedzieli ogniem.
Przebywający w Rzymie przedstawiciel zakonu franciszkanów, o. David Jaeger określił tę akcję armii izraelskiej mianem niewypowiedzianego barbarzyństwa, mogącego mieć dalekosiężne skutki. Jaeger powiedział, iż pozostaje w kontakcie telefonicznym z zakonnikami, przebywającymi w klasztorze koło Bazyliki, którzy poinformowali go o ostrzale świątyni i budynku zakonnego a także - pożarze.
Rzecznik izraelskiej armii odmówił skomentowania tych informacji.
Z doniesień agencyjnych wynika natomiast, że pożar w budynku zakonnym koło Bazyliki Narodzenia Pańskiego został spowodowany przez granaty, rzucone przez izraelskich żołnierzy. Na miejscu miał zginąć także palestyński policjant, który chciał pomóc w gaszeniu pożaru w zakonie. Izraelski snajper strzelił mu w głowę.
Izraelscy żołnierze zatrzymali i przeszukiwali przez dłuższy czas przybyły na miejsce wóz palestyńskiej straży pożarnej. Następnie - jak podaje agencja Reutersa - strażakom nie zezwolono na wjazd do środka kompleksu Bazyliki; pożar gaszono z odległości, z placu przed świątynią.
Proboszcz franciszkańskiej parafii, ojciec Amżad Sabbara powiedział Polskiemu Radiu, że, pociski izraelskie uszkodziły częściowo historyczne mozaiki w Bazylice oraz biura parafii. Zapaliły się organy, przygotowane do montażu w kościele św. Katarzyny. Franciszkanom udało się ugasić ogień, ale organy i pomieszczenia biura parafii zostały poważnie uszkodzone.
Kilka godzin wcześniej dziennikarze, przebywający w hotelu odległym o 500 metrów od kościoła informowali, że kilkakrotnie rozlegały się dzwony Bazyliki, a strzelanina trwała aż do godziny piątej rano czasu miejscowego. Słychać też było krzyki żołnierzy otaczających świątynię.
W niedzielę wieczorem franciszkanie znajdujący się w Bazylice wyrażali obawę, że armia izraelska przygotowuje atak na świątynię, w której schroniło się 200 Palestyńczyków.
Izraelscy oficerowie naciskają na nas i wywierają coraz silniejszą presję, aby franciszkańscy zakonnicy opuścili świątynię i (przylegający do niej) klasztor - powiedział ojciec David Jaeger, rzecznik katolickiej Kustodii miejsc biblijnych w Ziemi Świętej.
O. Jaeger, który rozmawiał telefonicznie z watykańskim korespondentem agencji Reuters, Philipem Pullellą, oświadczył, że energicznie protestuje przeciwko tym naciskom, które są obraźliwe dla misji franciszkanów.
Wraz z 40 franciszkanami, do których należy kustodia miejsc świętych oraz 4 zakonnicami w Bazylice okrążonej szczelnym kordonem przez wojsko i czołgi izraelskie znajduje się około 200 Palestyńczyków, uzbrojonych i cywilów bez broni, którzy schronili się tam we wtorek w ucieczce przed wkraczającym do Betlejem wojskiem izraelskim. Wojsko izraelskie w nocy z niedzieli na poniedziałek zbliżyło się jeszcze bardziej do kompleksu świątyni.
W kompleksie Bazyliki Narodzenia w Betlejem od niedzieli wieczorem nie ma elektryczności. Franciszkanie od dwóch dni korzystali z znajdującego się na terenie świątynnego kompleksu generatora, jednak w niedzielę wieczorem przestał on funkcjonować.
W Bazylice zaczyna brakować również wody, bowiem do jej czerpania ze studni również potrzeba prądu. (mag)