"Strzelali do ludzi". Cimoszewicz o przyszłości Afganistanu
Od kilku dni na ulicach Afganistanu panuje chaos, a stolica kraju jest sparaliżowana po przejęciu przez talibów. O tym, jaki może być scenariusz dla tego państwa i co może zmienić się w najbliższym czasie, zapytaliśmy w programie "Tłit" Wirtualnej Polski byłego premiera Włodzimierza Cimoszewicza. - Wszyscy zadają sobie w tej chwili pytanie, czy dzisiejsi talibowie są tacy sami jak 20-25 lat temu. Teoretycznie składają deklaracje, które mogłyby uspokajać, ale jednocześnie wiemy już, że w czwartek w różnych miastach Afganistanu odbywały się spontaniczne manifestacje związane z dniem niepodległości i w kilku przypadkach talibowie strzelali, zabijając tych ludzi - powiedział Cimoszewicz. Były premier stwierdził, że w związku z tymi wydarzeniami, do deklaracji talibów należy podejść z brakiem zaufania. - Jeśli powróci styl rządzenia sprzed 25 lat, będziemy mieli wielki dramat i tragedię narodu afgańskiego - przyznał. Cimoszewicz nie wykluczył, że może dojść nawet do wojny domowej. - W tej chwili syn zamordowanego w 2001 roku szejka Masuda deklaruje gotowość kontynuowania walki z talibami. To może oznaczać, że konflikt się rozpocznie - stwierdził. Był premier dodał, że może też nadejść taki moment, kiedy Zachód będzie zmuszony, aby interweniować w tym miejscu ponownie.