Strzały na szkolnym korytarzu
Niezidentyfikowany mężczyzna ubrany w mundur maskujący i posługujący się bronią półautomatyczną otworzył ogień do studentów uniwersytetu w Cleveland wstanie Ohio zabijając jedną osobę i raniąc co najmniej dwie. Wszedł do jednego z gmachów uczelni i kontynuował strzelaninę. Dopiero po kilku godzinach brygady antyterrorystyczne przeprowadziły szturm na budynek i ujęły uzbrojonego mężczyznę.
Najprawdopodobniej niezrównoważony psychicznie czarny mężczyzna zbliżył się późnym popołudniem do szkoły biznesu Case Western Reserve University i zaczął strzelać do grupy młodzieży. Jeden chłopak został ranny i kilka godzin później zmarł w szpitalu. Mężczyzna wszedł następnie do budynku i kontynuował strzelaninę. Rany odniosły co najmniej dwie osoby.
Przebywające w gmachu osoby - głównie pracownicy dydaktyczni i administracyjni - zabarykadowały się w pomieszczeniach służbowych. Gmach otoczyła policja. Za pośrednictwem telefonów komórkowych nawiązano łączność z ludźmi wewnątrz gmachu. Poinformowali oni, że intruz chodzi nieustannie po korytarzu i co pewien czas mierzy do jakiegoś celu i strzela.
Przypuszczano, że wewnątrz gmachu znajduje się od czterdziestu do pięćdziesięciu osób, zaś później okazało się, że było ich siedemdziesiąt.
Policja wzywała wielokrotnie intruza, by skontaktował się z nią telefonicznie, lecz wezwania pozostały bez skutku. Wczesnym wieczorem kilkunastu funkcjonariuszy brygady antyterrorystycznej weszło do gmachu i uwolniło część zabarykadowanych oraz wyniosło jedną ranną osobę, która została przewieziona do szpitala.
Uwięzieni ludzie przestrzegali w rozmowach telefonicznych, by policja nie podejmowała szturmu na budynek. Jednak siedem godzin po wejściu mężczyzny do budynku policja ujęła go i przewiozła do aresztu. Nie podano żadnych informacji na jego temat, jak też nie ujawniono danych osób poszkodowanych przez szaleńca, bowiem nie zostały wcześniej poinformowane o tym rodziny. (reb)