"Strefa wolna od LGBT". Sąd zdecydował ws. aktywisty

Bartosz Staszewski umieścił znak "Strefa wolna od LGBT" przy wjeździe do Łosiny Dolnej. Zawiadomienie w tej sprawie złożył poseł PiS Krzysztof Sobolewski i Ordo Iuris. Sąd w Nowym Sączu nieprawomocnie uniewinnił aktywistę.

Wyrok ws. znaku "Strefa wolna od LGBT". Bartosz Staszewski komentuje decyzję sądu
Wyrok ws. znaku "Strefa wolna od LGBT". Bartosz Staszewski komentuje decyzję sądu
Źródło zdjęć: © East News

24.03.2021 16:36

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Bartosz Staszewski to aktywista, który na potrzeby zdjęć, umieszcza pod znakami z nazwą miejscowości żółte tabliczki z napisem "Strefa wolna od LGBT". Robi to tam, gdzie przyjęto uchwały dotyczące stref wolnych od "ideologii LGBT" i zdejmuje tabliczkę. Jedno z takich zdjęć zrobił we wrześniu 2020 r. w Łososinie Dolnej (woj. małopolskie). Zareagował na to poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który zaapelował, aby gminy dotknięte tą akcją pozwały Staszewskiego do sądu.

Wyrok ws. znaku "Strefa wolna od LGBT"

Tak zrobił szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski oraz Instytut Ordo Iuris. Zawiadomienie zostało wszczęte ws. "samowolnego umieszczania na drodze jakichkolwiek znaków, napisów lub symboli". Aktywiście za happening groziła grzywna w wysokości 3 tys. zł. Wyrok w tej sprawie zapadł w ubiegły piątek. W środę poinformował o nim rzecznik Sądu Okręgowego w Nowym Sączu Bogdan Kija.

Staszewski został uniewinniony. Sąd uznał, że wykroczenie nie miało miejsca, bo tabliczka została zawieszona na chwilę, na potrzeby zdjęcia. Miała też być elementem szerszej akcji społecznej. Wyrok jest nieprawomocny. Policja może wnieść o pisemne uzasadnienie wyroku i potem złożyć apelację, ale na razie tego nie zrobiła. W lutym sąd w Gorlicach odmówił wszczęcia postępowania za podobny znak przed miejscowością Moszczenica.

Bartosz Staszewski komentuje decyzję sądu

Staszewski swoje akcje przeprowadził w ponad 40 miejscowościach. Aktywista do decyzji sądu odniósł się w mediach społecznościowych. Wskazuje, że policja chciała go ukarać 100 zł mandatem, a więcej zapłacił za 350-kilometrową podróż w jedną i drugą stronę oraz hotel. Dodaje, że "policja potrafi umorzyć sprawę, a potem ją wznowić po zawiadomieniu ze strony posłów PiS". Staszewski zdradza, że ma jeszcze 20 spraw na policji i trzy przed sądem.

Przeczytaj również: Dumny Polak LGBT

Źródło: PAP

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (125)