Strażacy walczą o utrzymanie wału na Lubelszczyźnie
Kilkudziesięciu strażaków walczy o utrzymanie wału wiślanego w Kępie Gosteckiej na Lubelszczyźnie. W piątek wydawało się, że wał jest nie do uratowania.
- Sytuacja jest nadal bardzo trudna - mówią strażacy. Co kilka metrów woda próbuje przedrzeć się górą, tam dokładane są nowe worki.
- Walczymy i nie przyjmujemy do wiadomości, że tyle pracy włożonej w obronę tego odcinka mogłoby pójść na marne - mówi rzecznik straży pożarnej w Opolu Lubelskim Ireneusz Kotowski.
Nie zmienia się sytuacja w Parchatce między Kazimierzem a Puławami. Po południu kilkudziesięciu okolicznych mieszkańców zablokowało dojazd, protestowali przeciwko budowie dodatkowego wału. Obawiali się, że jeśli wał nie wytrzyma, to nowa, prostopadła do nurtu rzeki zapora spowoduje zalanie ich domów. Ostatecznie zrezygnowali z protestu.
Stabilizuje się za to sytuacja w trzech podtopionych miejscowościach w gminie Annopol na Lubelszczyźnie. W czwartek po południu woda przelała się przez wał w Popowie, zalała kilkadziesiąt gospodarstw w Popowie, Bliskowicach i Świeciechowie.
Wody nie przybywa, w niektórych miejscach opadła o kilka do kilkunastu centymetrów. Jednak do wielu domów wciąż nie można wejść, są otoczone wodą.
Część mieszkańców ewakuowano, przenieśli się wraz z uratowanym poprzedniej nocy dobytkiem do sąsiadów. Niektórzy pozostali, mimo apeli służb ratowniczych, przebywają w zalanych domach na wyższych piętrach.
Droga wojewódzka Józefów-Annopol w kilku miejscach wciąż jest zalana. Strażacy pracują, by przywrócić przejazd między Bliskowicami a Popowem. Władze powiatu kraśnickiego organizują pomoc dla mieszkańców wsi.
Cały czas trwa też walka o utrzymanie kilku najbardziej zagrożonych odcinków wału na południe od Annopola, w okolicach Janiszowa, Zabełcza i Kosina.