Oburzenie po akcji strażaków. Wezwani do Ukraińca z nietypowym sprzętem
Nietypowa interwencja straży pożarnej w Wejherowie. Funkcjonariusze zostali wezwani do obywatela Ukrainy, którego smartfon i dokumenty wpadły do wody przy przystani. Do akcji wykorzystano ponton ratowniczy i dron podwodny.
Do zdarzenia doszło przy przystani rowerków wodnych leżącej przy ulicy Parkowej w Wejherowie.
"Po przybyciu w miejsce zdarzenia zastano rodzinę obywateli Ukrainy, którzy podczas odpływania z przystani rowerków wodnych zgubili smartfon z dokumentami. Telefon komórkowy wraz z dokumentami wpadł do wody w pobliżu przystani, gdzie głębokość wynosiła około czterech metrów" - informuje na swojej stronie internetowej OSP Choczewo.
Strażacy podkreślają, że poszukiwania nie były łatwe. Poszukiwania niestety zakończyły się niepowodzeniem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: pod prąd na S7. Potężny mandat i badania lekarskie dla 79-latka
"Działania przybyłego zastępu OSP Choczewo polegały na sprowadzeniu drona podwodnego i rozpoczęciu przeszukiwania akwenu. Akwen w miejscu poszukiwań jest mocno zamulony liśćmi z drzew rosnących obok kanału (około 2 metrów mułu oraz 1 metr wody przejrzystej nad powierzchnią mułu). Przy użyciu drona podwodnego przeszukano obszar około 40 m2, gdzie nie odnaleziono smartfona z dokumentami" - czytamy.
W akcji brały udział dwa samochody OSP i Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP z Wejherowa.
Oburzenie po akcji strażaków
Akcja spotkała się z wieloma negatywnymi komentarzami w sieci. Internauci zastanawiają się nad zasadnością akcji. Niektórzy zauważyli, że w tym czasie ktoś mógł potrzebować pilniejszej pomocy.
Głos w sprawie zabrał też strażak Mateusz Rogala z serwisu remiza.pl. "Uważam, że ta interwencja nie powinna mieć w ogóle miejsca" - napisał w mediach społecznościowych.
Przeczytaj też:
Źródło: OSP Choczewo/Remiza.pl