Straż pożarna: nie wypalać łąk!
(PAP)
Straż pożarna apeluje o zaprzestanie wypalania łąk i nieużytków. Każdego pogodnego dnia pod koniec zimy i na początku wiosny zdarza się zwykle ponad tysiąc pożarów wywołanych w ten sposób, w których giną ludzie, zwierzęta.
15.03.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Niewłaściwe użytkowanie łąk prowadzi do pozostawiania zeschniętych liści i pędów, utrudniających odrastanie roślin. Rolnicy znaleźli najprostsze i najłatwiejsze dla nich rozwiązanie problemu - podpalają całe łąki.
W ostatnich tygodniach straż odnotowuje coraz większą liczbę pożarów łąk, pól i nieużytków. Zdarzeń takich, w zależności od aury, jest od tysiąca do prawie dwóch tysięcy dziennie.
Każdy taki pożar angażuje spore siły i środki. Ogień na łąkach bardzo szybko się rozprzestrzenia, trzeba je długo dogaszać - powiedział podczas piątkowej konferencji prasowej Marek Podgórski, zastępca dyrektora Biura Rozpoznawania Zagrożeń w Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej.
W tym roku w dwóch pożarach zginęli ludzie. Najczęściej giną w pożarach łąk ludzie starsi - często zdarza się, że szybko zmienia się wiatr i nie udaje im się uciec przed ogniem - dodał Podgórski.
Straż Pożarna rozpoczęła w tym roku współpracę z Kościołem. W niektórych regionach w czasie mszy ksiądz apeluje o nie wypalanie traw, po nabożeństwie rozdawane są ulotki.
Podpalenie łąki jest zagrożone mandatem, a w niektórych przypadkach nawet więzieniem. Sprawca naraża się nawet na zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, bowiem zdarza się, że giną ludzie, którzy przez przypadek znaleźli się na łące.
Jak obliczyła KG PSP, za pieniądze, które wiosną wydaje straż pożarna na gaszenie pól, strażacy codziennie mogliby kupić dwa wozy pożarne.
W ciągu ostatnich trzech lat milion strażaków interweniowało na płonących polach. Biorąc pod uwagę, że zawodowych strażaków jest 28 tysięcy, łatwo policzyć, że jeden strażak bierze udział nieraz nawet w kilkunastu "polnych" gaszeniach - stwierdził Witold Maziarz, rzecznik KG PSP. (mk)