Strategia Trzaskowskiego na Nawrockiego. "Dwie kluczowe zasady"

"Nie bagatelizować", "nie lekceważyć" - to według polityków Koalicji Obywatelskiej kluczowe punkty strategii, które mają pomóc Rafałowi Trzaskowskiemu pokonać Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich. Tymczasem poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk wprost przyznaje, że kandydat popierany przez tę partię "po raz pierwszy mówił publicznie o rzeczach, z którymi do tej pory nie miał do czynienia".

Rafał Trzaskowski podczas Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej
Rafał Trzaskowski podczas Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Paweł Supernak
Patryk Michalski

25.11.2024 18:21

Choć w sejmowych kuluarach niedzielne wystąpienie Karola Nawrockiego rozpoczynające jego nieformalną kampanię w wyborach prezydenckich niemal powszechnie jest oceniane jako "słabe", "nienaturalne" i "nudne", to politycy Koalicji Obywatelskiej masowo powtarzają, że nie ma mowy o lekceważeniu kandydata PiS. "Nie lekceważyć", "nie bagatelizować", "traktować poważnie" - bliscy współpracownicy Rafała Trzaskowskiego powtarzają oficjalnie i nieoficjalnie, że to kluczowa zasada.

Wiceszef PO Cezary Tomczyk, który w 2020 r. kierował sztabem prezydenta Warszawy, zastrzega, że "strategię wyborczą się realizuje, a nie ujawnia", ale w rozmowie z WP odsłania, co według niego jest kluczowe w strategii wyborczej. - Kandydat PiS jest bardzo dużym zagrożeniem i trzeba zdawać sobie z tego sprawę. Niezależnie od tego, czy jest to Karol Nawrocki, czy byliby to Mariusz Błaszczak, czy Przemysław Czarnek, każdy z nich będzie miał za sobą cały aparat PiS. Za każdym z nich stoi Jarosław Kaczyński. Obecnie PiS walczy o życie, wie, że to są wybory o wszystko, które mogą przesądzić o losie Polski na dekadę, więc użyją wszelkich metod, żeby te wybory wygrać - mówi.

Wiceszef MON zwrawa uwagę, że PiS wybrało strategię ukrycia partyjnego szyldu i wskazania kandydata, który z nim się nie kojarzy. - Mamy jednak do czynienia z zupełnie inną sytuacją niż wtedy, kiedy w wyborach startował Andrzej Duda. Jesteśmy po ośmiu latach rządów PiS, a nie po ośmiu latach rządów PO. Ludzie oczekują domknięcia zmiany, która w Polsce zaczęła się rok temu. To Rafał Trzaskowski jest tą wielką zmianą w miejsce Andrzeja Dudy. Karol Nawrocki byłby de facto trzecią kadencją Andrzeja Dudy, gdyby został prezydentem - dodaje Tomczyk.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tomczyk: "Akcje Nawrockiego będą rosły"

Tomczyk zwraca też uwagę na to, że obecnie prezentowane sondaże szybko mogą się zmieniać, kiedy kandydat PiS będzie budował swoją rozpoznawalność. - Trzeba zdawać sobie sprawę, że w najbliższych miesiącach akcje Karola Naworckiego będą rosły. To jest naturalne z punktu widzenia wyborczego, ponieważ z każdym dniem będzie bardziej rozpoznawalny, będzie dobijał do poziomu poparcia PiS. W drugiej turze pewnie spotkają się Trzaskowski z Nawrockim i to będzie bój nie taki, jak teraz pokazują sondaże z dużą przewagą, tylko bliski remisu - ostrzega.

- Jesteśmy w dobrym punkcie wyjściowym, ale to będzie kampania bardzo trudna, długa, w której będzie się liczył każdy głos. Trzaskowski ma wielką determinację. Wiem, że nie odpuści. To będzie bitwa o wszystko - dodaje wiceszef PO.

"Musi obserwować kandydata"

Rzeczniczka klubu KO Dorota Łoboda również ostrzega przed postrzeganiem kandydatury Nawrockiego wyłącznie przez pryzmat niedzielnego wystąpienia.

- Najważniejszy punkt strategii? Przede wszystkim "nie lekceważyć". Oczywiście to, co zobaczyliśmy w niedzielę, nie było porywające. Kandydat, który czyta z kartki - nie widać w nim zaangażowania, widać za to brak doświadczenia w prowadzeniu kampanii i wystąpieniach wiecowych. To jednak jeszcze nic nie znaczy. Rafał Trzaskowski musi obserwować kandydata i wyjść aktywnie ze swoimi propozycjami, żeby pokazać, że to on będzie prezydentem, który będzie łączył Polaków i jest w stanie wyjść poza elektorat Koalicji Obywatelskiej - mówi posłanka.

Łoboda uważa, że prezydent Warszawy nie powinien też reagować na złośliwe zaczepki. - Karol Nawrocki, choć mówił, że chce zakończyć wojnę polsko-polską, to pozwolił sobie na kilka złośliwości i ataków na Rafała Trzaskowskiego. Jeżeli będą merytoryczne propozycje, można się do nich odnosić, kontrować i wychodzić ze swoimi - dodaje.

Kwiatkowski: "Obnażanie kłamstwa i obłudy"

Prezes IPN w niedzielnym wystąpieniu stwierdził, że "nie robił sobie selfie", kiedy jeździł tramwajem linii 12 z gdańskich Siedlec na Uniwersytet Gdański. Mówił też o tym, że "nie możemy się wartości wstydzić i ściągać krzyże w urzędach polskiej stolicy" - odnosząc się do zarządzenia w sprawie "standardów równego traktowania".

Senator KO Krzysztof Kwiatkowski mówi, że to kłamstwo, które politycy KO wielokrotnie tłumaczyli, stąd według niego w strategii na Nawrockiego ważne będzie "obnażanie kłamstwa i obłudy". - Nikt w Warszawie krzyży nie zdejmował, było zarządzenie, żeby nie zawieszać symboli religijnych w przestrzeni publicznej, a nie żeby zdejmować - dodaje Kwiatkowski.

- Jeżeli Karol Nawrocki prezentuje się jako kandydat obywatelski, ale tego kandydata obywatelskiego wymyślił obywatel Kaczyński, a imprezę organizowało PiS, to nie mamy do czynienia z kandydatem obywatelskim, tylko kandydatem popieranym przez PiS. Jeśli prezes PiS mówi o zasypywaniu rowów i podziałów, a kilka dni wcześniej prezes IPN mówił na debacie o tym, że są szefowie instytucji, którzy nie mają "genu polskości", to wiemy, jak ta kampania będzie wyglądać - mówi.

- To będzie kampania w stylu tych, którzy pewnie kandydatowi przemówienie pisali, czyli w stylu Jacka Kurskiego i Adama Bielana. Pełna fauli, kopania po kostkach i gry nie fair. Rafał Trzaskowski musi prezentować swoją wizję kandydatury. On nie musiał odczytywać z kartki, że kocha ojczyznę i cieszy się, że jest kandydatem. My będziemy prezentować program, wizję i pomysł, który będzie odróżniał go od Andrzeja Dudy - przewiduje senator KO.

Rozbrajająca szczerość posła PiS

Również w PiS słychać głosy, że nie można lekceważyć konkurentów. - Rafał Trzaskowski to kandydat wagi ciężkiej. Ale Karol Nawrocki również - mówi Zbigniew Kuźmiuk. Poseł PiS przyznaje, że słyszy krytyczne głosy dotyczące tego, że szef IPN w czasie przemówienia często sięgał do tekstu przemówienia.

- Są uwagi, że posługiwał się tekstem pisanym czasami, ale po raz pierwszy mówił publicznie o rzeczach, z którymi do tej pory nie miał do czynienia. Nie miał do czynienia z finansami publicznymi, z gospodarką, z bezpieczeństwem, wojskowością itd. - przyznaje ze szczerością poseł PiS. 

Polityk, dopytywany o to, jak taka osoba może być kandydatem na prezydenta, odgryzł się marszałkowski Sejmu Szymonowi Hołowni. - Tak się składa, że skoro absolwent liceum ogólnokształcącego może być kandydatem na prezydenta, to doktor nauk humanistycznych tym bardziej - odpowiada Kuźmiuk.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (279)