Strajk włoski nauczycieli. Tu protestu nie będzie. "W ogóle nie podnosiliśmy tej kwestii"

Mają pracować tylko przez 40 godzin i wykonywać tylko zadania opisane w przepisach prawa oświatowego. We wtorek Sławomir Broniarz zapowiedział początek protestu włoskiego nauczycieli. Są jednak szkoły, w których ani jeden nauczyciel nie zastrajkuje.

Strajk włoski nauczycieli. Tu protestu nie będzie. "W ogóle nie podnosiliśmy tej kwestii"
Źródło zdjęć: © PAP | Mirosław Trembecki

We wrześniu ZNP przeprowadził wśród nauczycieli sondaż dotyczący formy strajku. Odpowiedzi na pytania ZNP udzieliło 227 tys. nauczycieli i pracowników oświaty. 55 proc. z nich opowiedziało się za niewykonywaniem pozastatutowych zadań w swojej szkole lub przedszkolu albo placówce. Na podstawie wyników sondażu ZNP postanowił przeprowadzić włoski strajk nauczycieli.

- Nauczyciele będą pracowali tylko przez 40 godzin i wykonywali zadania opisane w przepisach prawa oświatowego - powiedział szef ZNP Sławomir Broniarz. - Czasy wolontariatu się skończyły - dodał.

To, czy nauczyciel będzie strajkować, należy do jego indywidualnej decyzji. Wielu jednak ten pomysł się nie podoba. A są nawet szkoły, w których nikt nie zastrajkuje.

Nowy "bastion PiS". Nauczyciele nie protestują

Jak pisaliśmy wcześniej w Wirtualnej Polsce, w wyborach parlamentarnych rekordowe poparcie partii Prawo i Sprawiedliwość odnotowano w liczącej niespełna 6 tys. mieszkańców gminie Godziszów w woj. lubelskim. Poparcie dla Koalicji Obywatelskiej w gminie nie przekroczyło nawet 1 proc.

Skontaktowaliśmy się z dwoma szkołami z tego regionu. W Publicznej Szkole Podstawowej w Andrzejowie nauczyciele nie będą strajkować. - Taka jest nasza decyzja, ale nie wypowiadamy się na ten temat - powiedziała nam kobieta, która odebrała telefon.

W innej szkole, Zespole Szkół w Godziszowie Pierwszym, usłyszeliśmy: - Nie, nie mamy zamiaru strajkować. Po prostu nie było w ogóle tego tematu.

Podobnie sytuacja przedstawia się w Zespole Szkół w Kobylinie-Borzymach w woj. podlaskim. To gmina, która jest drugą "twierdzą PiS". - A na czym ten strajk ma polegać? - pyta dyrektor szkoły Jan Pieszkowski. Poinformowany o formie włoskiej mówi, że on nic na ten temat nie wie. - U nas w kwietniu nauczyciele nie strajkowali i teraz też nie będą - dodaje.

Strajk nauczycieli. "Symboliczny gest wynikający z niemocy"

Wśród nauczycieli widać ogólne niezadowolenie z formy strajku włoskiego. Duża część pedagogów twierdzi, że protest trzeba było prowadzić "na sto procent" w kwietniu, nie rezygnować. Teraz mówią, że strajk włoski nie przyniesie skutków. Ci, którzy będą strajkować, starają się z tym nie obnosić, bo jak słyszymy, w środowisku panuje przekonanie, że udział w strajku jest "dla przegranych". - Wchodzisz w grę, która z góry jest skazana na porażkę? A więc jesteś przegranym - tłumaczy nam nauczycielka, która chce pozostać anonimowa.

- Strajk włoski to nasza godność? Powiedziałbym raczej, że upadłość. Najlepszym rozwiązaniem powinien być teraz strajk okupacyjny. Po wynikach wyborczych jasno widać, że jesteśmy zdani tylko na siebie. Czy kontynuowany strajk przedwakacyjny zmieniłby obecny obraz polityki? Pewnie nie, ale w oczach polityków bylibyśmy grupą, z którą trzeba się liczyć - stwierdza nauczyciel na jednej z grup zrzeszających nauczycieli.

Ci, którzy mimo wszystko zamierzają strajkować, tłumaczą: to symboliczny gest, który wynika z niemocy i desperacji. Jedna z nauczycielek z dużego miasta wyznaje: - Żaden protest na tej władzy, która z samozadowoleniem zdemolowała polski system edukacji, nie robi wrażenia i nie daje szans powodzenia. Co innego mogą nauczyciele? Jakie mają szanse na spełnienie warunku koniecznego, czyli na podwyżkę? Oby wszystkim nie przyszło do głowy, że jedyne, co mogą, to zmienić zawód. A może właśnie powinno.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (444)