Strajk włoski nauczycieli. Październik? Część nieoficjalnie prowadzi go już od września
Związek Nauczycielstwa Polskiego pyta nauczycieli, czy chcą wznowić strajk i w jakiej ma być formie. Związek promuje wśród nauczycieli strajk włoski, który miałby się zacząć w październiku. Nieoficjalnie jednak pedagodzy już od początku września prowadzą tego typu protest. Skrupulatnie wykonują tylko te obowiązki, które do nich należą.
Związek Nauczycielstwa Polskiego pyta nauczycieli, czy chcą wznowić strajk zawieszony pod koniec kwietnia. Odpowiedzi będą zbierane do końca września. Jak pisaliśmy wcześniej w Wirtualnej Polsce, wśród większości nauczycieli nie ma już chęci do wznowienia strajku generalnego.
Związkowcy dostrzegli ten trend. Wiceprezes ZNP Krzysztof Baszczyński zapowiedział w tym tygodniu, że związek będzie promował strajk włoski. Chodzi o skrupulatne wykonywanie obowiązków, nic ponadto.
Ma też zostać stworzona specjalna lista, w której opisane zostaną obowiązki nauczycieli wynikające z przepisów, a także lista nieobowiązkowych czynności, do których dyrekcja nie może nauczycieli zobligować. - Mam nadzieje, że nauczyciele nie będą się bać swoich przełożonych i zastosują się do tych wytycznych. Chcemy skończyć z wyzyskiem pracowników i pracą w formie wolontariatu - mówił Baszczyński w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".
Odpadają dodatkowe zajęcia i wycieczki
Do strajku włoskiego ma dojść oficjalnie od października. Część nauczycieli jednak już od września nieformalnie go prowadzi. Jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego mówili, że szkoła już nigdy nie będzie taka sama i planują wykonywać jedynie minimum swoich obowiązków. I tak właśnie robią.
Katarzyna, nauczycielka szkoły podstawowej z okolic Rybnika mówi Wirtualnej Polsce: - Nikt tego nie nazywa, ale są nauczyciele, którzy zwyczajnie strajk włoski realizują. Co robimy? Nie jeździmy na Zielone Szkoły. Ograniczamy wycieczki kilkudniowe - klasy nie jeżdżą już na nie każdego roku. Wycieczki jednodniowe odbywają się tylko dwa razy w roku i tylko programowe - wymienia.
- Poza tym odpadają na przykład dodatkowe koła, wielogodzinne przygotowywanie uroczystości poza godzinami pracy, ogniska z klasami - dodaje. Pytana, jak wielu nauczycieli wykonuje minimum pracy stwierdza, że mniej więcej połowa. - Z moich informacji wynika, że tak jest w wielu miastach. Jeśli chodzi o oficjalny strajk pod szyldem związków zawodowych, to jesteśmy właśnie za włoskim. Inny protest raczej nie jest już możliwy - dodaje.
Mniej konkursów, zero pracy wieczorami
- Nie wykonujemy nic ponadto, co trzeba. Nie jeździmy oczywiście na wycieczki, organizujemy mniej konkursów, imprez, uroczystości odbywających się popołudniu. Zrezygnowaliśmy też z nocek w szkole, czyli chociażby dyskotek. Na 70 nauczycieli w mojej szkole aż 60 działa w ten sposób - mówi nam Jacek z Torunia, nauczyciel w szkole podstawowej. Na zebraniu ZNP, w którym brał udział, przestawiano sytuację w szkołach informując, że tak protestuje większość nauczycieli w regionie. - Jedna ma nawet sto procent protestujących w ten sposób - przyznaje.
I dodaje, że zdecydowana większość chce kontynuować w październiku protest. - W przeprowadzonej przez ZNP ankiecie, pięć osób chciało powrotu kwietniowego strajku, dziesięć jego zakończenia, a czterdzieści sześć osób kontynuowania protestu włoskiego - zdradza nauczyciel.
Pani Anna pracująca w szkole średniej w Poznaniu informuje, że nauczyciele mają świadomość swoich praw i obowiązków. - Jeśli robią coś ponad, domagają się wynagrodzenia za wykonaną pracę - przyznaje.
- Podejmujemy takie czynności, za które jesteśmy wynagradzani. Jest coraz mniej tych, którzy podejmują działania bezpłatnie, co wcześniej było powszechne. To niestety bardzo niszczy relacje z rodzicami i uczniami, którzy nie rozumieją dlaczego, bo "przecież pani zawsze jeździła na wycieczki", "bo pan zostawał po godzinach, żeby wytłumaczyć". A teraz tego nie robią - wyjaśnia nauczycielka.
"Świadomość i asertywność"
- Staramy się nie wywierać na siebie nawzajem presji. Szanujemy swoje decyzje. Ktoś może tak strajkować, ktoś nie. Ja z części aktywności zrezygnowałam - wyznaje Natalia, nauczycielka z Krakowa.
Przyznaje dodatkowo, że razi ją nazwa "strajk włoski". - Nauczyciele po prostu przestają robić rzeczy, których nie muszą, a przez lata był to taki pewnik: wycieczka, piknik, festiwal, zajęcia po lekcjach. Jest większa świadomość i asertywność. Nie chcemy narzucania tych aktywności ale jak coś robimy z pasją i przyjemnością to robimy i już. Sami musimy się cenić, żeby zaczęli cenić nas inni. To potrwa lata - ocenia.
Oficjalne wyniki ankiety przeprowadzanej wśród nauczycieli przez Związek Nauczycielstwa Polskiego mają być znane na początku października.
Zgodnie z Kartą nauczyciela, w ramach 40-godzinnego etatu nauczyciel musi realizować m.in. zajęcia dydaktyczne, wychowawcze i opiekuńcze, ale również te zajęcia, które wynikają ze statusu szkoły. A w każdej jest inny.
Imiona części nauczycieli na ich prośbę zostały zmienione.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl