PolskaStrajk nauczycieli 2019. Za nami pierwszy dzień protestu

Strajk nauczycieli 2019. Za nami pierwszy dzień protestu

Nie zawiesimy strajku na czas egzaminów - zapowiedział w poniedziałek, w pierwszym dniu strajku nauczycieli Sławomir Broniarz, szef ZNP. Mimo zapowiedzi chęci kontynuowania negocjacji, nie doszło do spotkania przedstawicieli rządu ze związkowcami. Niektórzy rodzice tracą cierpliwość. Grożą pozwem szefowi ZNP.

Strajk nauczycieli 2019. Za nami pierwszy dzień protestu
Źródło zdjęć: © PAP | Andrzej Grygiel
Violetta Baran

08.04.2019 21:56

- Proszę, pozwólcie, żeby młodzież mogła spokojnie odbyć egzaminy - zaapelował w poniedziałek do strajkujących nauczycieli prezydent Andrzej Duda. Zaznaczył jednocześnie, że nauczyciele powinni być godnie wynagradzani i mają prawo tego oczekiwać. - Potem będziemy dalej dyskutowali, będziecie najwyżej kontynuowali strajk, ja nie mówię, że nie - ja tylko proszę, żeby młodzież mogła spokojnie ten trudny dla niej moment przejść i żeby rodzice też mogli spokojnie ten trudny dla nich moment przejść - tłumaczył. Podobny apel wystosowała także rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska.

Skala strajku jest ogromna, choć z danych MEN wynika, że do strajku przystapiło jedynie 48,5 proc. placóweki. ZNP przekonuje, że jest ich o wiele więcej. Z najnowszych informacji związku wynika, że do strajku przystąpiło prawie 14,5 tysiąca szkół i przedszkoli, co oznacza około 70 proc. uczestniczących w referendum strajkowym (dane z 13 województw).

Strajk nauczycieli 2019: do negocjacji wkroczy premier?

Jak dowiedział się nieoficjalnie Onet, skala protestu zaskoczyła rząd. Rozważany ma być plan przejęcia negocjacji przez premiera Mateusza Morawieckiego. Czy tak się stanie? Nie wiadomo. - Chcemy po raz kolejny zaapelować i zaprosić pozostałe centrale związkowe do prowadzenia rozmów. Bo wydaje mi się, że dzisiaj dużo więcej wszystkie strony mogą osiągnąć, rozmawiając przy stole, niż stawiając w takiej bardzo trudnej, niekorzystnej sytuacji i nauczycieli, i uczniów - stwierdziła w poniedziałek podczas konferencji prasowej wicepremier Beata Szydło. Terminu takiego spotkania jednak nie podała.

- Można sobie dziś zadać pytanie, dlaczego ze strony pana Broniarza nie ma woli politycznej podpisania tego porozumienia. Mówię "politycznej" i robię to z pełną świadomością, ponieważ czasami odnosiłam wrażenie w czasie naszych rozmów, że ze strony ZNP i pana przewodniczącego, zbyt wiele jest polityki, a za mało jest myślenia o uczniach i również o nauczycielach - mówiła Szydło.

- Jeżeli pani premier uważa, że ja jestem problemem, to gotów jestem odsunąć się na bok. Natomiast nauczyciele nie akceptują tego, co pani premier nam zaproponowała - odpowiedział wicepremier szef ZNP Sławomir Broniarz. Dodał, że problemem "nie jest prezes Broniarz", ale "niskie płace nauczycieli" i "konflikt, w który zaangażowanych jest 600 tys. nauczycieli".

Strajk nauczycieli 2019: co z egzaminami?

- Strona rządowa od 4 do 25 marca nie wykonała żadnego gestu, żadnego kroku. Myśmy zapowiedzieli protest 10 stycznia, wszyscy wiedzą o skali irytacji nauczycieli. Być może rząd źle oszacował niezadowolenie nauczycieli i to jest problem rządu - tłumaczyl w Polsat News Broniarz.

Pytany kilkakrotnie o egzaminy ośmoklasistów, które mają rozpocząć się w środę, oraz gimnazjalistów, które powinny wystartować w poniedziałek, odparł, że on nie może zawiesić protestu. - Jeżeli będą szkoły, w których będą egzaminatorzy, to egzaminy się odbędą. Nie mam tytułu do tego, by zawiesić protest, a wydarzenia ostatnich kilku dni jeszcze bardziej tę część, taką bardzo radykalną w środowisku nauczycielskim, motywują do tego, żebyśmy byli twardzi do samego końca - stwierdził.

Strajk nauczycieli cieszy się poparciem wielu samorządowców, artystów, lekarzy czy pracowników LOT-u. Wspiera go także część rodziców i uczniów. We wtorek przed siedzibą MEN w Warszawie ma odbyć się manifestacja poparcia dla protestujących pedagogów zorganizowana przez organizację Strajk Uczniowski.

Rodzic: "Pozwę Broniarza"

Nie wszyscy jednak tak spokojnie podchodzą do protestu. Jeden z internautów, mieszkaniec Katowic, poinformował na Twitterze, że jeśli jego syn nie podejdzie do egzaminu gimnazjalnego pozwie szefa ZNP. "Będę żądał odszkodowania od niego jako osoby prywatnej. Każdy rodzic tak powinien zrobić" - napisał.

Czy władzom uda się dogadać z nauczycielami? Czy mają plan awaryjny na wypadek, gdyby strajk się przedłużał? Wydane przez minister Annę Zalewska rozporządzenia, umożliwiające zatrudnienie na czas egzaminów osób z uprawnieniami pedagogicznymi w miejsce strajkujących nauczycieli, może nie rozwiązać problemu. Jak twiedzi Rzecznik Praw Obywatelskich może go wręcz pogłębić. Według Adama Bodnara "pośpieszne zmiany w organizacji egzaminów szkolnych wprowadzane w reakcji na strajk nauczycieli mogą naruszać prawa obywatelskie", a "powołanie do zespołów nadzorujących egzaminy osób, które nie spełniają warunków z Karty Nauczyciela, może być podstawą unieważnienia egzaminów".

Terminu egzaminów zmienić nie można - zapowiedział z kolei szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. - Ustawa o systemie oświaty bardzo jasno określa, że egzamin główny jest przeprowadzany w kwietniu, egzamin w terminie dodatkowym jest przeprowadzany w czerwcu. Ustawa nie daje żadnej możliwości przesunięcia tych egzaminów ani wyznaczenia innego terminu. Mamy terminy główne: 10-12 egzamin gimnazjalny, 15-17 egzamin ósmoklasisty i termin dodatkowy dla obu egzaminów: 3,4,5 czerwca - stwierdził Marcin Smolik.

Co więcej, nie wiadomo jeszcze, czy ósmoklasiści i gimnazjaliści ze strajkujących szkół będą mogli zdawać egzaminy w terminie czerwcowym. - Czekamy na opinię prawną czy strajk można uznać za sytuację losową, bo ustawa jasno stanowi o tym, że do egzaminu w czerwcu może przystąpić taki uczeń, który nie przystąpił do egzaminu w kwietniu z powodów zdrowotnych bądź losowych. Musimy mieć pewność, że wszystko jest zgodne z prawem, żeby nikomu nie przyszło do głowy podważać wyników egzaminów - powiedział Smolik.

Obraz
© WP.PL
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1044)