PolitykaStrajk nauczycieli 2019. Paweł Kukiz: Protest powinien być okupacyjny, a nawet głodowy

Strajk nauczycieli 2019. Paweł Kukiz: Protest powinien być okupacyjny, a nawet głodowy

Paweł Kukiz, lider partii Kukiz'15, napisał list do nauczycieli, w którym skrytykował ich formę protestu oraz szefa ZNP, Sławomira Broniarza. Zachęcił też do znacznie drastyczniejszych form strajku. Jego zdaniem, nauczyciele pokazaliby wtedy swoją determinację i zyskali większe poparcie wśród rodziców.

Strajk nauczycieli 2019. Paweł Kukiz: Protest powinien być okupacyjny, a nawet głodowy
Źródło zdjęć: © East News | Jacek Domański

Pismo do nauczycieli Paweł Kukiz opublikował w piątek na Facebooku i zatytułował: "List męża nauczycielki do nauczycieli". Jego żona, Małgorzata Kukiz jest nauczycielką angielskiego w klasach I-III w szkole podstawowej w Łosiowie. Bierze też udział w strajku.

Na początku listu Paweł Kukiz zapewnia, że jako mąż nauczycielki jest za tym, aby pedagodzy "otrzymywali godną płacę za swój trud". Podkreśla, że ich zawód to wielka odpowiedzialność i "żenująco niskie zarobki".

"Od ponad 20 lat widzę żonę zasypaną w domu papierami, statystykami, sprawozdaniami, kartkówkami, charakterystykami ucznia, etc." - pisze poseł. Zdradza, że często namawiał Małgorzatę, aby rzuciła szkołę. Proponował nawet, że zapłaci jej dwa razy więcej niż dostaje w szkole i opłaci ZUS. Jak mówi, żona nie zgodziła się na to, bo twierdziła, że praca jest jej pasją.

ZOBACZ TEŻ: Tomasz Siemoniak przestrzega Pawła Kukiza przed "flirtem" z PiS

"Moją pasją są te dzieci i szkoła, uczę ich czytać, pokochać książki, uczę rozwijać wyobraźnię, uczę ich pokochać samych siebie i cały świat i ten cały świat rozumieć" - cytuje Kukiz słowa życiowej partnerki.

"Fatalna forma protestu"

Polityk przyznaje, że nauczyciele mają "absolutną rację żądając podwyżek, ale "forma protestu jest fatalna", a strajk ma charakter polityczny. Jego zdaniem, protest w czasie egzaminów gimnazjalnych zniechęcił do niego rodziców uczniów.

"Trudno więc nie odnieść wrażenia, że dla samego Broniarza [szef ZNP - red.] ważniejszy był aspekt polityczny, zrobienie "zadymy” przed wyborami, niż rzeczywiste dobro nauczycieli. Dopełnieniem mojej tezy jest fakt, iż o ile zwykle co roku pensje nauczycielskie systematycznie wzrastały, to w latach 2012-2016 zostały zamrożone na tym samym poziomie i wówczas jakoś szczególnie o panu Broniarzu i ZNP nie słyszałem" - napisał Kukiz.

"Jak powinien był wyglądać strajk, by wywarł jak największy nacisk na władzę? Myślę, że po pierwsze powinien był mieć formę strajku okupacyjnego, a w niektórych szkołach głodowego" - radzi strajkującym polityk.

"Jak chcecie zdobyć sympatię i poparcie szerokiej grupy obywateli, jak chcecie pokazać swoją determinację, skoro strajkujecie w ramach kalendarzyka waszych zajęć lekcyjnych, a nie 24 godziny na dobę?! Przecież ludzie doskonale pamiętają strajk, np. lekarzy rezydentów koczujących i głodujących w szpitalach, prawdziwie zdeterminowanych. Na ich tle wasza forma strajku wygląda infantylnie. Ale jeszcze gorsze jest to, że ludzie odnoszą wrażenie, iż zamiast sobą strajkujecie ich dziećmi! Naprawdę. Od wielu znajomych słyszałem taki komentarz do waszej formy strajku: 'Co to za strajk, że idą na parę godzin do szkoły, ja mam zdezorganizowany dzień, bo nie wiem, co zrobić z dzieckiem a oni potem wracają sobie jak zawsze do domów i gotują obiad'" - podpowiada poseł.

"Broniarz jak Kijowski"

Dalej Kukiz pisze, że nauczyciele powinni zacząć strajk wcześniej i zawiesić go na czas egzaminów ze względu na dobro uczniów. Potem mogliby wrócić do protestu. "Gwarantuję – tylko w ten sposób pozyskalibyście większe wsparcie rodziców. A kto wie? Może nawet osiągnęlibyście swój cel" - prorokuje.

Podkreśla, że nauczyciele nie mają "frontmana, osoby charyzmatycznej, nauczyciela pasjonata, lidera". "Zamiast niego twarzą waszego protestu został pan Broniarz, który kojarzy się z Mateuszem Kijowskim. Dramat" - dodaje.

Lider Kukiz'15 zwraca uwagę, że nauczyciele powinni wskazać rządowi, gdzie są ukryte pieniądze na ich podwyżki. Wymienia powiatowe urzędy pracy oraz inne instytucje powiatowe z ich "aparatem partyjnym", które "przeżerają rocznie kilkanaście miliardów złotych".

"Kiepsko to wszystko wygląda. System POPiS-owo znów rozgrywa kolejną grupę obywateli. Osiąga swoje cele. Platforma jest usatysfakcjonowana, bo udało się doprowadzić do zamieszania tuż przed wyborami, a PiS, bo doprowadzając do odbycia się egzaminów pokazał, że się nie ugnie i w związku z tym odsunął prawdopodobieństwo wystąpień i protestów kolejnych grup zawodowych słusznie żądających podwyżek" - ubolewa polityk.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1042)