Paweł Kukiz dla WP. "Żona z całą pewnością będzie strajkowała"
Złość nauczycieli narasta. Chcą podwyżek, pierwsi już protestują, a do nich dołączą kolejni. W ich gronie ma znaleźć się żona Pawła Kukiza. W rozmowie z WP polityk podkreśla, że jest o tym przekonany. Odpowiada też na "głupie komentarze" ws. protestu nauczycieli.
13.03.2019 07:01
Nauczyciele ze związku zawodowego "Solidarność" od poniedziałku okupują budynek małopolskiego kuratorium oświaty w Krakowie. Domagają się między innymi podwyżek. Do protestujących mają dołączyć kolejni. Nauczyciele zapewniają, że będą protestować do skutku. W dyskusję włączyło się wielu polityków. Paweł Kukiz zdradził zarobki swojej żony. W rozmowie z WP mówi, że także ona zamierza protestować
- Żona z całą pewnością będzie strajkowała, podobnie, jak podejrzewam, ogromna większość nauczycieli - zaznacza Paweł Kukiz. Jednocześnie dodaje, że nie ma ona "szczególnego związku ze Związkiem Zawodowym Nauczycieli", który pod przywództwem Sławomira Broniarza nie strajkował w latach 2011-2015. - Ciekawe jest to, że wtedy nie było ani grosza podwyżki dla nauczycieli, były zamrożone - zwraca uwagę polityk w rozmowie z Wirtualną Polską.
Dodaje, że zarówno podwyżki, które przyznała wcześniej PO, jak i te, które teraz dało PiS, to "śmiech". - To są grosze - podkreśla. Kukiz jest zwolennikiem podwyższania płac, ale nie kwotowego, a procentowego. - Na przykład umawiamy się, że w 2019 roku podwyższamy zarobki o 5 proc., w następnym znowu o 5 proc. i w 2021 o kolejne 5. I w ten sposób dochodzimy do kwoty około tysiąca złotych - tłumaczy.
Polityk przyznaje, że nie rozumie kwotowego podwyższania, bo jest wiele grup nauczycieli i co się z tym wiąże - bardzo różna siatka płac. Są nauczyciele, którzy mają przygotowanie pedagogiczne i tacy, którzy przyszli po innych kierunkach. Poza tym są nauczyciele stażyści, nauczyciele kontraktowi, a także mianowani i dyplomowani.
- To normalne, że stażyści zarabiają najmniej, a najwięcej dyplomowani - z tytułem magistra, po przygotowaniu pedagogicznym. Z pewnością jednak kwota podstawowa jest stanowczo za niska - ocenia Kukiz.
Kukiz odpowiada Suskiemu
Odnosi się też do komentarzy innych polityków. - Posłowie mają 8 tys. zł brutto pensji podstawowej, więc jeśli nauczyciel dyplomowany ma z kawałkiem 5 tys. zł brutto, to jest to nieduża różnica między posłem a nauczycielem - stwierdził w rozmowie z "Super Expressem" Marek Suski. Kukiz w kilku punktach obala jego teorię.
Jak mówi, uposażenie poselskie to 7,5 tys. zł brutto, a najlepiej zarabiającego nauczyciela dyplomowanego - 3,3 tys. - Pan Suski zapomniał powiedzieć, że nauczyciele mają w ciągu roku kwotę 3 tys. zł wolną od podatku. A posłowie nie dość, że dodatkowo dostają 30 tys. diety, która jest kwotą całkowicie wolną od podatku, to jest to nic innego jak ukryta kwota dodatkowa. Bo noclegi mają zapewnione, hotele pokrywają z pieniędzy na biuro poselskie, dojazdy i przeloty mają za darmo. Więc i tu nie ma równości z nauczycielami, którzy mają tylko zniżki - dodaje Kukiz.
Przypomina, że posłowie dostają pieniądze za pracę w komisjach sejmowych, dodatkowe przysługują przewodniczącemu i wiceprzewodniczącemu.
To nie wszystko. Polityk zwraca uwagę, że nauczyciele mogą otrzymywać dodatki, brać nadgodziny. - Biorą je jednak też lekarze, a wiemy, jak u niektórych po wielogodzinnym dyżurze te nadgodziny się kończą, śmiercią - zauważa Kukiz.
I dodaje: - Można też dostać tzw. dodatek motywacyjny. Tylko że przyznają je dyrektorzy szkół, którzy często wyróżniają tych, których lubią. Tu też więc może pojawić się niesprawiedliwość.
Kukiz zauważa, że za wychowawstwo w klasie nauczyciel dostaje tzw. dodatek wychowawczy. - Tu też jest ogromna rozpiętość. W zależności od kondycji samorządu, wychowawca dostaje, mogę się mylić, ok. 40 zł, a w bogatych gminach - 150 zł. Różnice są czasem czterokrotnie wyższe - mówi polityk.
"Głupie wypowiedzi"
Autorem niefortunnej wypowiedzi dotyczącej sytuacji nauczycieli, która była szeroko komentowana, nie jest tylko Suski. - Głupich wypowiedzi było kilka - zauważa Kukiz. Przypomina odpowiedź byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego na pytanie młodego chłopaka: - Jak moja siostra ma kupić mieszkanie, zarabiając 2 tys. zł? Głowa państwa poradziła mu wtedy, by zmienił pracę i wziął kredyt.
Szerokim echem odbiły się też słowa Krzysztofa Szczerskiego. - Nauczyciele nie mają obowiązku życia w celibacie - ocenił szef Gabinetu Prezydenta RP w rozmowie z radiową Trójką. Zasugerował tym samym, że przedstawiciele tego zawodu mogą mieć dzieci, dzięki czemu będą im przysługiwały świadczenia takie jak 500+. I to od pierwszego dziecka - co zapowiedział sam prezes Jarosław Kaczyński na konwencji PiS.
- Nawet jakbym chciał, ja, 55-letni człowiek, z niewiele młodszą żoną, na 500+ się nie nastawiam - zaznacza z uśmiechem Kukiz.
"Żona przynosi pracę do domu"
Polityk odpowiada też tym, którzy mówią, że nauczyciele powinni siedzieć cicho, bo mają dwa miesiące ferii i mimo wszystko dobrze zarabiają. - Oni nie mają pojęcia o pracy nauczyciela - podkreśla. Od kiedy Kukiz sięga pamięcią, jego żona pracowała w szkole.
- Moja żona przynosi pracę do domu. Wypełnia dzienniki, sprawdza klasówki. Do tego dochodzi psychopatyczna administracja, biurokracja, która nakazuje wypełnianie statystyk, sprawozdań, planów. Cuda wianki. Robota papierkowa, która powoduje, że często po nocach moja żona siedzi przy papierach - zaznacza Kukiz.
Twierdzi, że praca nauczyciela przekłada się też na jego partnera. - Odczuwa się obciążenia tego zawodu w życiu rodzinnym. Mąż czy żona nauczyciel nie ma czasu w domu dla swoich bliskich - przyznaje polityk.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl