Strajk kobiet. Minister i szef policji nie przyszli na komisję. "Lekceważenie Senatu"
Minister spraw wewnętrznych oraz komendant główny policji zostali poproszeni o przedstawienie na komisji senackiej informacji dotyczącej działań funkcjonariuszy podczas strajków kobiet. Żaden z nich nie przyszedł. - Oni się po prostu boją - uznał senator Bogdan Klich. Zatrzymany przez policję Jan Radziwon opowiedział, w jaki sposób potraktowała go policja.
24.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 14:01
Minister spraw wewnętrznych i administracji miał we wtorek przedstawić podczas senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji informację dotyczącą działań policji podczas Strajku Kobiet z 18 listopada. O zabranie głosu poproszono również komendanta głównego policji.
Podczas wtorkowych prac komisji poinformowano, że ani Mariusz Kamiński, ani gen. Jarosław Szymczyk nie wystąpią przed senatorami. Jako powód podano "obowiązki służbowe" i wcześniejsze zobowiązania.
Przewodniczący komisji Aleksander Pociej poinformował, że szef MSWiA zaprosił z kolei do swojej siedziby na "prezentację materiałów".
Zobacz też: Koronawirus w Polsce. Burza wokół Stadionu Narodowego. Piotr Zgorzelski: dramat, dramat i jeszcze raz dramat
- To kuriozalne zaproszenie. To wywrócenie porządku ładu demokratycznego. To naprawdę lekceważenie nie tylko senatorów opozycji, ale przypominam, że w tej komisji po równo zasiadają również senatorowie partii rządzącej - powiedział Pociej.
Strajk kobiet. 17-letni Jan Radziwon wypowiedział się w Senacie. "Kazano mi się rozebrać"
Senatorowie nie zdecydowali się na przerwanie prac. - To jest lekceważenie Senatu. Nie będziemy ponawiać zaproszenia - uznał Bogdan Borusewicz. - Oni się po prostu boją. Boją się odpowiedzi na pytania, które się same nasuwają w ostatnim czasie - uznał Bogdan Klich.
W trakcie posiedzenia komisji głos zabrał Jan Radziwon, który uczestniczył w strajku przed Sądem Okręgowym w Warszawie. - Mam 17 lat i zostałem zatrzymany w czwartek dosyć brutalnie - powiedział. Zaznaczył, że policja pozwoliła mu zadzwonić do rodziny po ok. 2 godzinach od przewiezienia go na komendę.
- Kazano mi się rozebrać, skrupulatnie wszystko sprawdzano, kazano mi zdjąć spodnie i majtki, pozbawiono mnie wszystkich rzeczy osobistych, nie dano mi nic do jedzenia - powiedział.
Wypuszczono go po ponad 24 godzinach. Po 17-latku głos zabrał jego ojciec. Podkreślił, że jako ojciec nie był należycie informowany o tym, co się dzieje z jego dzieckiem.