Pozują i śpiewają, by kupić dzieciom buty
O akcji Patryka Wolskiego dowiedział się Olivier Janiak, popularny prezenter telewizyjny, i zaoferował swoją pomoc. – Gdy się pierwszy raz spotkaliśmy, zapytał, jaki mam pomysł na zdjęcia – kto je zrobi, w jakiej stylizacji, gdzie itp. Nie myślałem o tym wcześniej, wiedziałem tylko, że kalendarz ma być „na buty” i tyle. Olivier powiedział, że to musi być pierwsza liga dżentelmenów. Dzięki jego kontaktom i rozpoznawalności otworzyło się przed nami wiele drzwi – mówi. Od 2006 roku Olivier Janiak jest producentem kalendarza.
W zeszłym roku dzięki akcji udało się zebrać prawie milion złotych. Patryk Wolski przyznaje, że był to największy sukces w ciągu sześciu lat. Oprócz PCK pieniądze trafiły również do Fundacji TVN "Nie jesteś sam". - Za połowę środków kupiliśmy buty zimowe dla potrzebujących dzieciaków w całej Polsce. Reszta pieniędzy została przekazana na budowę centrum profilaktyki nowotworów w Warszawie – mówi Wolski. Dodaje, że każda gwiazda, biorąca udział w akcji, może wskazać miasto, gdzie dotrą buty. W poprzednich edycjach Paweł Małaszyński wysłał je do Białegostoku, Maciej Zakościelny do Stalowej Woli. Sami pojechali wręczyć dzieciakom buty, co było dodatkową atrakcją. Były autografy, wspólne zdjęcia. Dla wielu dzieciaków jest to ogromne przeżycie, które zapamiętają do końca życia.
Akcja nie jest taka prosta jak w przypadku przygotowywania paczek ze słodyczami, plecaków czy piórników, więc najpierw potrzebna jest lista dzieci z ich rozmiarami butów. - Dzieciaki szybko rosną i zdarza się, że przesłane buty są za małe, bo stopa zdążyła już urosnąć. Wtedy odsyłamy je i przysyłamy nowe – mówi Patryk Wolski.
Obdarowane dzieci nigdy nie narzekają na kolor czy fason butów. Niekiedy są to ich pierwsze buty nowe, nie odziedziczone po bracie czy siostrze. - Ich radość trudno sobie wyobrazić. Jeśli nasze dziecko potrzebuje nowych butów, idziemy do sklepu i przez godzinę wybieramy między „różowymi” a „bardziej różowymi”. Czasami buty trafiają do rodzin wielodzietnych i nawet jeśli wszystkie dzieci dostaną identyczny model, są uradowane, bo to są ICH własne buty. Zdarza się, że nie zdejmują ich nawet do snu – śmieje się Wolski.
Na zdjęciu Bartłomiej Topa.