Stanowcza deklaracja Mariusza Błaszczaka ws. Bartłomieja Misiewicza
- Prezes PiS Jarosław Kaczyński nie zawaha się, by wyciągać konsekwencje wobec tych, którzy sprzeniewierzają się zasadom - oznajmił szef MSWiA Mariusz Błaszczak komentując sprawę b. rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza. Dodał, że "problem miał charakter wizerunkowy"; podkreślił też, iż "sprawa została rozwiązana".
W ubiegłą środę szef PiS zawiesił Misiewicza w prawach członka PiS i zdecydował o powołaniu komisji do wyjaśnienia okoliczności powoływania go na pełnione funkcje. W jej skład weszli politycy PiS: Joachim Brudziński, Mariusz Kamiński i Marek Suski, którzy całkowicie negatywnie ocenili postawę Misiewicza stwierdzając, że nie ma on kwalifikacji do obejmowania stanowisk w sferze administracji publicznej, spółkach Skarbu Państwa i innych sferach życia publicznego. Po rozmowie z komisją Misiewicz złożył rezygnację z członkostwa w PiS, która została przyjęta.
Bezpośrednim impulsem do powołania komisji były doniesienia prasowe, że Misiewicz został zatrudniony w państwowej spółce Polska Grupa Zbrojeniowa, gdzie miałby zarabiać 50 tys. zł miesięcznie. Sprawa wywołała oburzenie opinii publicznej. - Niewiarygodny, upiorny serial, wielki skandal. Brak słów - komentował w rozmowie z Wirtualną Polską były szef MON Tomasz Siemoniak.
Informacjom dotyczącym wysokości wynagrodzenia zaprzeczał rzecznik PGZ. W minioną środę spółka poinformowała jednak o rozwiązaniu umowy o pracę z Misiewiczem za porozumieniem stron ze skutkiem natychmiastowym.
"Nie zawahamy się"
Odnosząc się do tej sprawy Błaszczak przekonywał w Sygnałach Dnia, że problem Misiewicza "miał charakter wizerunkowy". - Okazało się, że była potrzebna komisja, że była potrzebna interwencja lidera PiS, premiera Jarosława Kaczyńskiego, żeby ten problem zamknąć. (...) To jest dowód tego, że wyciągamy wnioski, że traktujemy poważnie nasze zobowiązania - mówił szef MSWiA.
- Sprawa została rozwiązana. Nasi poprzednicy tylko przyklepywali sprawy, a tych, którzy wówczas gorszyli opinię publiczną, było bardzo, bardzo wielu - podkreślił minister. - My nie zawahamy się, nasz lider premier Jarosław Kaczyński nie zawaha się, żeby wyciągać konsekwencje wobec tych, którzy sprzeniewierzają się zasadom - zapewnił Błaszczak.
Błaszczak odpowiada ks. Sowie
Szef MSWiA odniósł się również do słów ks. Kazimierza Sowy, który w rozmowie "Rzeczpospolitą" skomentował doniesienia "Gazety Wyborczej", jakoby uchodźcy mieli być umieszczani w kontenerach otoczonych drutem kolczastym. - Jest mi wstyd, że ktoś taki jest ministrem spraw wewnętrznych i administracji. (...) Panu ministrowi Mariuszowi Błaszczakowi polecam kilka miejsc w Polsce, gdzie są jeszcze druty kolczaste, które się sprawdziły swego czasu - podkreślił ks. Sowa.
Co na to Błaszczak? Stwierdził, że duchowny "jest bardzo rozpolitykownym księdzem" - "najbardziej zaangażowanym po stronie totalnej opozycji". Więcej na ten temat możecie przeczytać TU.
Źródło: PAP, WP