Stanisław Karczewski: niech PO napisze podstawę prawną zakazująca mi odsunięcia Bogdana Borusewicza
• Platforma Obywatelska domaga się podania podstawy prawnej odsunięcia od prowadzenia obrad Senatu Bogdana Borusewicza
• W ten sposób "próbuje się zamknąć usta całej opozycji" stwierdził Bogdan Klich
• Pewno odpowiem im, aby pisali podstawę prawną, która zakazuje mi podjęcia takiej decyzji - stwierdził marszałek Senatu
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski przekazał PAP, że nie dostał od senatorów PO pisma ws. podania podstawy prawnej decyzji o odsunięciu wicemarszałka Izby Bogdana Borusewicza od prowadzenia obrad. Dodał, że pewnie odpowie, by pisali podstawę prawną zakazującą mu podjęcia takiej decyzji.
We wspólnym oświadczeniu senatorowie Platformy Obywatelskiej domagają się od Karczewskiego podania podstawy prawnej decyzji o odsunięciu Borusewicza od prowadzenia obrad, albo wycofania się z tej decyzji. Oświadczenie przedstawili na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie senatorowie PO, m.in. Jerzy Fedorowicz, Piotr Zientarski i Bogdan Klich.
- Nie mam takiego pisma. Jak wpłynie, to na nie odpowiem. Choć pewno odpowiem im, aby pisali podstawę prawną, która zakazuje mi podjęcia takiej decyzji - napisał w sms-ie przekazanym Karczewski.
Według Klicha, Karczewski zapowiadając, że Borusewicz "póki co" nie będzie prowadził obrad Senatu podjął "działania o charakterze nieregulaminowym".
Klich stwierdził, że "nie ma w regulaminie Senatu żadnych takich kar, które mogłyby być zastosowane w stosunku do wicemarszałków, a w szczególności takiej, która pozbawiałaby wicemarszałka podstawowego prawa, jakim jest prawo do prowadzenia obrad izby". Według niego w ten sposób "próbuje się zamknąć usta całej opozycji", która w Senacie stanowi około jedną trzecią składu izby. - Marszałek Senatu powinien stać na straży regulaminu i zasad, a nie łamać ten zasady i podważać ten regulamin - powiedział senator PO.
- Niestety, ta sprawa jak w soczewce pokazuje to, co się dzieje w tej chwili w Polsce - że wola polityczna tych, którzy sprawują władzę stawiana jest wyżej aniżeli obowiązujące prawo - dodał.
Postanowienie Karczewskiego o odsunięciu Borusewicza od prowadzenia obrad, o którym poinformował na wtorkowym briefingu, ma związek z decyzją wicemarszałka, który na posiedzeniu Senatu na początku października zdecydował o przerwie w obradach do 20 października. Decyzja ta, jak zaznaczył wtedy Karczewski, nie była z nim konsultowana. Marszałek Senatu podkreślił, że ta decyzja Borusewicza sprawiła, że stracił do niego zaufanie.
W czwartek 6 października, po tym gdy prezes TK Andrzej Rzepliński przedstawił informację o działaniach Trybunału w 2015 r., senator PiS Jan Maria Jackowski zgłosił wniosek o przerwę w obradach do 19 października - na ten dzień zaplanowano również rozpoczęcie kolejnego posiedzenia izby.
Jackowski swój wniosek uzasadniał tym, że senatorowie muszą przygotować się do debaty nad informacją przedstawioną przez prezesa TK, który - według senatora PiS - w swym wystąpieniu "wyszedł poza zakres merytoryczny punktu, którym była informacja o działalności TK w 2015 r. i podjął się recenzowania aktualnych prac parlamentu".
Prowadzący wówczas obrady wicemarszałek Borusewicz, po ustaleniu, że 19 października prezes TK nie może być obecny w Senacie, ogłosił przerwę w obradach do 20 października. Jeszcze tego samego dnia marszałek Karczewski oświadczył, że ta decyzja nie była konsultowana i że Borusewicz stracił jego zaufanie oraz że senatorowie PiS rozpatrują możliwość odwołania go z funkcji wicemarszałka Senatu.
Borusewicz w odpowiedzi stwierdził, że decyzję o ogłoszeniu przerwy podjął zgodnie z regulaminem Senatu. - Marszałek prowadzący podejmuje decyzje dotyczące przerwy i w zasadzie w Senacie, jeżeli ktoś wnioskuje o przerwę, to ona jest uwzględniana - mówił. - Sprawa pod względem regulaminowym jest zupełnie jasna - zapewnił.