"Stan Zientarskiego w każdej chwili może się zmienić"
Stan dziennikarza Macieja Zientarskiego, poszkodowanego w wypadku ferrari w stolicy jest bardzo ciężki, ale stabilny - poinformował dr Andrzej Chmura ze Szpitala Klinicznego im. Dzieciątka Jezus w Warszawie, gdzie Zientarski przeszedł operację. Dodał, że oznacza to stan, w którym w każdej chwili może nastąpić przełom - w jedną lub drugą stronę.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/wypadek-dwoch-dziennikarzy-w-warszawie-6038675422642817g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/wypadek-dwoch-dziennikarzy-w-warszawie-6038675422642817g )
Wypadek dwóch dziennikarzy w Warszawie
W środę wieczorem Maciej Zientarski jechał ferrari, które uderzyło w filar wiaduktu na warszawskim Mokotowie. W stanie ciężkim trafił do szpitala. Pasażer, dziennikarz "Super Ekspressu Jarosław Zabiega, zginął na miejscu.
Lekarz podkreślił, że poszkodowany cały czas znajduje się w stanie zagrażającym życiu. Aktualnie przechodzi badania i prawdopodobnie w piątek czeka go jeszcze jedna operacja, po której lekarze zamierzają wydać kolejne oświadczenie o stanie zdrowia chorego.
Pan Zientarski, przyjęty do nas wczoraj po urazie wielonarządowym w bardzo ciężkim stanie, był operowany. Jest w tej chwili w stanie stabilnym, ale nadal bardzo ciężkim. Uraz dotyczy głowy, klatki piersiowej, brzucha, kończyn i kręgosłupa - poinformował Chmura.
Wyjaśnił, że medyczny termin "stan bardzo ciężki - stabilny" oznacza, że w każdej chwili może nastąpić jakiś przełom w jedną lub drugą stronę i nie można przewidzieć, co będzie dalej.
Robimy szereg badań, jutro rano będzie kolejna operacja. Wtedy będziemy wiedzieć więcej, będzie można też określić, czy w tej operacji udało się wszystko zrobić, czy też będzie potrzebna kolejna - dodał Chmura.
Jak powiedział Mariusz Mrozek z zespołu prasowego KSP, wstępnie ustalono, że samochód jadący od ulicy Wałbrzyskiej stracił przyczepność na nierówności znajdującej się na drodze i uderzył w filar wiaduktu.
Policjanci na razie nie chcą wypowiadać na temat przyczyn wypadku. Okoliczności będą wyjaśniać biegli. Szczegółowe analizy pozwolą ustalić m.in. czy dziennikarze zachowali wszystkie środki bezpieczeństwa, czyli czy m.in. mieli zapięte pasy - powiedział Mrozek.
Podkreślił także, że na trasie którą jechali dziennikarze są oznaczenia informujące o nierównościach i ograniczeniu prędkości do 50 km/h. Dodał, że nie ustalono jeszcze z jaką prędkością jechał samochód. Wstępnie można stwierdzić, że była ona większa o tej dozwolonej na tym odcinku drogi - powiedział Mrozek.
Zientarski, syn znanego dziennikarza i eksperta motoryzacyjnego Włodzimierza Zientarskiego, prowadzi m.in. "V Max" w cyfrowym Polsacie, jest też współtwórcą programu "Pasjonaci". Pracuje również w "Antyradiu", która apeluje na swej antenie o oddawanie krwi A Rh+.