Stan wyjątkowy w Nowej Zelandii. "Bezprecedensowe zdarzenie"
Władze Nowej Zelandii ogłosiły stan wyjątkowy. Przyczyną decyzji jest cyklon Gabrielle, który uderzył w kraj w poniedziałek rano (czasu lokalnego - przyp. red.) i spowodował gwałtowne powodzie, osunięcia ziemi i ogromne fale oceaniczne na Wyspie Północnej. Około 225 tys. osób zostało pozbawionych prądu.
14.02.2023 13:59
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Cyklon Gabrielle uderzył w Nową Zelandię. Rząd, po raz trzeci w historii, wprowadził na terenie całego kraju stan wyjątkowy.
- Cyklon Gabrielle to najbardziej znaczące wydarzenie pogodowe, jakie Nowa Zelandia widziała w tym stuleciu. Takiej siły i szkód nie widziały ostatnie pokolenia - powiedział we wtorek premier Chris Hipkins cytowany w "The Guardian".
Zobacz także
Nowozelandzcy urzędnicy przekazali, że dotychczas ewakuowano już 2,5 tys. osób, ale liczba może się jeszcze zmienić, ponieważ jest wiele obszarów, do których nie dotarły jeszcze służby. Około 225 tys. ludzi zostało pozbawionych prądu.
Minister zarządzania kryzysowego Kieran McAnulty, powiedział we wtorek, że "to bezprecedensowe zdarzenie pogodowe, które ma duży wpływ na większą część Wyspy Północnej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do gwałtownej powodzi doszło m.in. w regionie Hawke's Bay - mieszkańcy schronili się na dachach swoich domów, helikoptery wojskowe nie mogły do nich dotrzeć ze względu na trudne warunki atmosferyczne. Osuwiska wokół Wyspy Północnej zmiotły budynki mieszkalne i odcięły autostrady stanowe. Podczas akcji ratunkowej jeden ze strażaków został ciężko ranny, drugi zaginął.
Na chwilę obecną, władze nie są w stanie ocenić rozmiaru szkód i sprecyzować ilu obywateli zostało poszkodowanych podczas uderzenia cyklonu. Premier przyznał, że powrót Nowozelandczyków do normalności będzie wymagał wiele czasu. - To nie będzie jednodniowa rekonwalescencja. To zajmie trochę czasu - niektórzy ludzie zostaną wysiedleni ze swoich domów na dłuższy czas - powiedział Hipkins.
Minister ds. zmiany klimatu James Shaw wskazał, że to efekt "zmian klimatycznych".