Stan wyjątkowy. Prof. Dudek: Opozycja mogła na tym nieco ugrać
W poniedziałek posłowie zajmują się rozporządzeniem prezydenta Andrzeja Dudy o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym z Białorusią. Jak przekonywał w programie "Newsroom WP" prof. Antoni Dudek z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, "gdyby opozycja miała do tego od początku nieco inne podejście, mogła na tym nieco ugrać pokazując słabości narracji PiS-u w tej sprawie". - Oczywiście nie mamy do czynienia z jakimś apokaliptycznym zagrożeniem polskich granic, które buduje propaganda wspierająca PiS. Nie ma w tym kryzysie przewodniczącego Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych Jarosława Kaczyńskiego. Zupełnie milczy. Prezydent zachowuje się niepoważnie, bo jeżeli po raz pierwszy w dziejach III RP wprowadzany jest stan wyjątkowy nawet na niewielkim fragmencie terytorium Polski to na tyle ważne wydarzenie, że wypadałoby, żeby głowa państwa osobiście poinformowała o tym Polaków w wystąpieniu telewizyjnym. Z wielu znacznie bardziej błahych powodów prezydent Duda zabierał publicznie głos żądając prawa do wygłaszania orędzia - mówił profesor. Gość programu "Newsroom WP" dodał jednak, że ani krytyka prezydenta, ani wicepremiera Kaczyńskiego, nie przebije krytyki, którą większość Polaków kieruje w kierunku posłów opozycji, "którzy dali się Łukaszence wciągnąć w grę". - Można powiedzieć, ze tu mleko się rozlało i nie da się go w moim przekonaniu z punktu widzenia opozycji uratować. Jedyne, co można zrobić, to starać się przejść do innych problemów i zagadnień, stosując metodę ucieczki do przodu. Ciągnięcie tej sprawy dalej pod hasłem "krwiożerczy reżim Morawieckiego czy Kaczyńskiego", którzy razem z Łukaszenką dręczą migrantów na granicy, nie ma racji bytu. Jest przeciwskuteczne - tłumaczył prof. Dudek.