Wojna w Ukrainie. Węgry wprowadzają stan wyjątkowy
Premier Victor Orban ogłosił stan wyjątkowy na Węgrzech ze względu na wojnę w Ukrainie. Jak powiedział w filmie zamieszczonym na jego stronie na Facebooku, stan wyjątkowy wejdzie w życie o północy 25 maja i da rządowi "pole manewru i możliwość natychmiastowej reakcji na skutki wojny w sąsiedniej Ukrainie".
24.05.2022 | aktual.: 24.05.2022 22:04
Decyzja o wprowadzeniu stanu wyjątkowego zapadła tuż po utworzeniu nowego rządu.
- Rząd, który dziś złożył przysięgę, natychmiast rozpoczął pracę. Nie zmarnowaliśmy ani minuty, bo obok toczy się wojna. Wojna, jakiej nikt jeszcze nie widział – powiedział premier Węgier. Orban podkreślił, że ta wojna stanowi stałe zagrożenie dla Węgier.
- Zagraża naszemu bezpieczeństwu fizycznemu, a także zagraża dostawom energii i bezpieczeństwu finansowemu gospodarki i rodzin. Widzimy, że wojna i sankcje w Brukseli doprowadziły do ogromnych wstrząsów gospodarczych i drastycznego wzrostu cen. Świat stoi na skraju kryzysu gospodarczego. Węgry muszą trzymać się z dala od tej wojny i chronić bezpieczeństwo finansowe swoich rodzin - podkreślił szef węgierskiego rządu.
- O naszych pierwszych decyzjach poinformuję jutro – powiedział Orban.
"To nie stan wojenny"
"Dzisiaj zmieniono konstytucję i od razu Viktor Orbán wprowadza stan zagrożenia związany z wojną. Będzie obowiązywał od północy. TO NIE JEST STAN WOJENNY. To jest stan, który da premierowi ogromne uprawnienia, jak w pandemii, rządzenie dalej rozporządzeniami" - napisał na Twitterze dr Dominik Héjj, politolog specjalizujący się w tematyce węgierskiej.
Jak podkreśliła agencja Reutera, węgierski gabinet uzyskał w ten sposób możliwość podejmowania decyzji przy pomocy dekretów. Orban wprowadzał już w przeszłości stan wyjątkowy z powodu wzmożonego napływu migrantów, a także pandemii Covid-19.
Węgry mówią "nie"
Węgry, popierające dotychczas wszystkie pakiety sankcji przeciw Rosji, sprzeciwiają się przyjęciu szóstego pakietu w proponowanej przez Komisję Europejską postaci, twierdząc, że stanowiłby on "bombę atomową zrzuconą na węgierską gospodarkę". Rząd w Budapeszcie nie zgadza się na odejście od importu rosyjskiej ropy naftowej, podkreślając wysoki poziom uzależnienia gospodarki Węgier od surowca sprowadzanego z Rosji.
Szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto wskazuje, że przyjęcie propozycji KE oznaczałoby dla Węgier konieczność wydania 500-550 mln euro na zakłady przetwórstwa ropy i kolejnych 200 mln na zwiększenie przepustowości rurociągu z Chorwacji na Węgry. Zaznacza również, że sankcje oznaczałyby wzrost cen ropy i gazu na Węgrzech o 55-60 proc., co odbiłoby się także na wszystkich innych cenach.
Orban sprawuje funkcję premiera od 2010 roku. 16 maja przewodniczący partii Fidesz został po raz czwarty zaprzysiężony na stanowisko szefa rządu. "Węgry dla dobra jedności europejskiej nie zablokują sankcji, o ile nie przekroczą one węgierskiej czerwonej linii samoobrony gospodarczej, czyli nie zagrożą bezpieczeństwu energetycznemu kraju" - oznajmił wówczas w parlamencie.
Czytaj też:
Źródło: PAP