Konwejer - pół roku przesłuchań
Sędzia Igor Tuleya w uzasadnieniu wyroku porównał przesłuchania CBA właśnie do wielodniowych przesłuchań stosowanych przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego w latach 40. i 50. Konwejer (tak je nazywano) polegał na prowadzeniu przesłuchania przez wiele dni bez przerwy na sen. Przesłuchujący zmieniali się co kilka godzin "pracując" nad tym samym więźniem nawet przez kilkadziesiąt godzin. Pozbawieni snu więźniowie byli bici, odmawiano im jedzenia i picia, kazano stać nieruchomo przy ścianie przez kilkanaście godzin doprowadzając ich do skrajnego wycieńczenia. Metodę tę stosowano przemiennie z innymi wymyślnymi torturami. Wszystko po to, aby podejrzani przyznali się do winy i obciążyli przed sądem innych uznanych przez władze PRL za wrogów.
Takim przesłuchaniom poddano m.in. bohatera Armii Krajowej rotmistrza Witolda Pileckiego. Ubecy znęcali się nad nim przez sześć miesięcy. Pilecki był żołnierzem AK, który w 1940 roku dobrowolnie dał się złapać Niemcom, aby trafić do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Organizował tam ruch oporu i zbierał informacje, aby przekazać je AK. Zorganizował kilka ucieczek więźniów z obozu, po czym w kwietniu 1943 roku sam wydostał się z Auschwitz. W 1944 roku walczył w Powstaniu Warszawskim, trafił do niemieckiej niewoli. Po kolejnej ucieczce przyłączył się do armii gen. Andersa we Włoszech. Gdy w 1947 roku wrócił do Polski, został aresztowany przez komunistyczne władze, a rok później skazany na śmierć. Wyrok wykonano. Ciało pochowano w tajemnicy, do dziś nie wiadomo, gdzie spoczywa Pilecki.
Przeczytaj też: Witold Pilecki - więzień z wyboru
Na zdjęciu: rotmistrz Witold Pilecki składa zeznania przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie, 3 marca 1948 roku.