To na nich polują Rosjanie. Na froncie żyją średnio trzy miesiące
Medyk na wojnie w Ukrainie jest jednym z najważniejszych celów dla Rosjan - mówi ratownik medyczny Sylwester Winiarski. Średnia przeżycia medyka to zaledwie trzy miesiące.
Na wojnie w Ukrainie medycy są szczególnie narażeni na ataki ze strony Rosjan. Sylwester Winiarski, doświadczony ratownik medyczny, w rozmowie z Polską Agencją Prasową podkreśla, że medyk jest dla Rosjan "tłustym kąskiem".
Różnice między Afganistanem a Ukrainą
Winiarski porównuje sytuację na Ukrainie do konfliktu w Afganistanie, gdzie walczono z siłami partyzanckimi. W Afganistanie nie było linii frontu, a ataki mogły nadejść z każdej strony. Obecnie na Ukrainie codziennie zgłaszane są setki rannych, co czyni ten konflikt nieporównywalnym z innymi.
W Afganistanie transport rannych do szpitala zajmował 2-4 godziny, podczas gdy na Ukrainie czas ten wydłuża się do 10 godzin. Rosyjska artyleria uniemożliwia szybki transport lotniczy, co zmusza do korzystania z pojazdów kołowych, narażonych na miny i ostrzał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co dalej z Ukrainą? "Od wielu miesięcy nie wierzę w pokój"
- Wojna w Ukrainie przypomina bardziej II wojnę światową niż inne konflikty zbrojne, które wybuchły po jej zakończeniu - podkreśla medyk.
Winiarski zwraca uwagę na nowe wyzwania, jakie stawia wojna na Ukrainie. Medycy muszą działać w ekstremalnych warunkach, często bez możliwości szybkiego transportu rannych. Wprowadza się taktyczne przetaczanie krwi na polu walki, co jest nowością w ratownictwie.
- W Ukrainie zasadą jest to, że medyk nie może się ujawnić, jest dla ruskich tłustym kąskiem, jednym z najistotniejszych celów na polu walki. Jeśli się zabije ratownika, człowieka, który jest wykształcony do tego, żeby ratować życie innych ludzi, żeby kształcić innych, jak to robić, to dla wroga jest niczym strzał w dziesiątkę - tłumaczy, podkreślając, że średnia przeżycia ratownika medycznego na froncie wynosi zaledwie trzy miesiące.
Winiarski podkreśla, że mimo trudnych warunków, medycy i żołnierze są szkoleni w podstawowych procedurach medycznych, co zwiększa ich szanse na przetrwanie.
- Zaawansowana medycyna podchodzi coraz bliżej linii frontu. Np. Ukraińcy robią już na polu walki taktyczne przetaczanie krwi - mówi Winiarski.
Lekcja dla Polski
Winiarski apeluje o wyciąganie wniosków z konfliktu na Ukrainie, aby lepiej przygotować się na przyszłe wyzwania. Podkreśla, że polskie środowisko medyczne powinno uczyć się z doświadczeń ukraińskich, aby w przyszłości lepiej radzić sobie z podobnymi sytuacjami.
- Niestety, z przykrością muszę powiedzieć, że w naszym kraju wielu ludziom trudno jest zmienić utarty tryb myślenia, nawet jeśli fakty mówią coś innego - zaznacza, wskazując jako przykład złotą folię, którą w Polsce używa się do ogrzania człowieka, by zapobiec hipotermii. - Są od niej dużo lepsze sprzęty, jak np. zestaw HMPK lub koc Blizzard, który ma tunele wypełnione powietrzem, będącym świetnym izolatorem termicznym - tłumaczy.
- Świat idzie do przodu, a my ciągle z tyłu. Opowiada się kursantom bzdury typu, że jeśli nie ma jak nawilżyć rany, należy na nią nasikać. Włosy na głowie dęba stają - w polowych warunkach infekcje rozwijają się błyskawicznie - podkreśla doświadczony medyk.