"Sprawny i uzbrojony". Jest opinia biegłego ws. granatnika Szymczyka
Do Prokuratury Regionalnej w Warszawie wpłynęła opinia biegłego ws. odpalenia granatnika przez gen. Jarosława Szymczyka. Do incydentu doszło w Komendzie Głównej Policji w grudniu 2022 roku. Pocisk rozerwał podłogę i przebił sufit.
01.07.2024 | aktual.: 01.07.2024 08:30
Z otrzymanej przez śledczych opinii wynika m.in., że "granatnik był sprawny i uzbrojony". Biegły z zakresu badania broni wojskowej wykluczył także, żeby pocisk odpalił się sam lub wskutek nieszczęśliwego wypadku - ustaliła "Rzeczpospolita". "Został odpalony poprzez naciśnięcie spustu" - cytuje raport biegłego z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia, co potwierdza w rozmowie z gazetą prokurator Jacek Mularzuk.
- Jednakże wystrzelony pocisk, w warunkach jego odpalenia, nie był w stanie się uzbroić, co spowodowało, że nie nastąpiła eksplozja zawartego w nim materiału wybuchowego - dodaje zastępca rzecznika prokuratury.
Prokuratura nadal nie zna jednak odpowiedzi na pytanie, jak doszło do tego, że zamiast przerobionego na głośnik zużytego granatnika, szef policji otrzymał w prezencie w pełni sprawną broń - podaje gazeta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy. Gen. Szymczyk, ówczesny szef policji, tłumaczył, że granatnik był prezentem od Ukraińców. Łącznie dowódca miał otrzymać dwie wyrzutnie. Ta, która wybuchła - miała być prezentem od gen. Dmytro Bondara, szefa Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.
Wnioski z ekspertyzy poddają w wątpliwość wersję gen. Szymczyka, który mówił o tym, że granatnik leżał na podłodze i wybuchł przy próbie przesunięcia go w inne miejsce. - Zapewniano nas, że to złom. Czuje się ofiarą - tłumaczył wtedy szef policji.
Dwie wersje wydarzeń
Prokuratura przyjmuje teraz dwie wersje wydarzeń. Jedna z nich zakłada, że generał mimo zapewnień Ukraińców otrzymał jednak sprawny granatnik - mogło dojść do tego poprzez kuriozalną pomyłkę. Prezent - głośnik - leżał obok sprawnej broni i ktoś na ostatniej prostej je pomylił.
Druga mówi jednak, że mogło dojść do dywersji i głośnik został podmieniony celowo. Na pytanie o to, jak rzeczywiście było, ciągle trwa poszukiwanie odpowiedzi. Śledztwo - jak podaje gazeta - zmierza ku końcowi. Śledczy mają czas do połowy września.
Źródło: "Rzeczpospolita"