Sprawa śmierci ojca Ziobry. Były ordynator oddziału kardiologicznego: To będzie dożywocie, bo mam już swoje lata

Końca sprawy śmierci ojca ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry nie widać. Od 2006 r. trwa batalia między politykiem i jego rodziną a lekarzami opiekującymi się Jerzym Ziobrą. Po raz pierwszy głos w sprawie postanowił zabrać ówczesny ordynator oddziału chirurgii Jacek Dubiel. Przyznaje, że ona mu "ciąży", ale śmierć pacjenta była "wolą Bożą". - Moje sumienie jest czyste w tej sprawie - podkreślił.

Rodzina Zbigniewa Ziobry oskarża lekarzy, którzy zajmowali się jego ojcem
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk
Anna Kozińska

Rodzina Zbigniewa Ziobry oskarża lekarzy, którzy leczyli jego ojca o postawienie błędnej diagnozy i wybór nieprawidłowego leczenia. Ci zaś odpierają zarzuty. Jak podkreśla były ordynator oddziału kardiologicznego, na którym operowano ojca ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, przez 52 lata pracy najważniejsze w jego pracy było dobro pacjentów. Leczył wszystkich tak, jakby to była jego najbliższa rodzina - zapewnił w rozmowie z TVN24. - Robimy wszystko, żeby uratować chorego. Wszystko! - zaznaczył.

Dubiel przyznał też, że bierze pod uwagę, że zostanie skazany na karę pozbawienia wolności. - To będzie dożywocie, bo ja mam już swoje lata - powiedział.

"Ze spokojem" - tak odpowiedział na pytanie, jak reaguje na kierowane w jego stronę zarzuty. Jak stwierdził, rodzina zmarłego ma prawo to wyrażania swojej opinii na temat śmierci.

- Jednym z podstawowych elementów w oskarżeniu strony, sformułowanym ustami prokuratora, jest brak należytej opieki oraz troski przy leczeniu chorego w czasie całego jego pobytu. Kiedy byłem w klinice, odwiedzałem chorego kilka razy dziennie. A po moim wyjeździe opiekę przejął mój zastępca. Człowiek o dużej empatii, dużej wiedzy i wielkim doświadczeniu. Jeżeli brakiem troskliwości jest to, że lekarz po zakończonej pracy przychodzi odwiedzić pacjenta, że w dzień wolny od pracy przychodzi do pacjenta, żeby z nim porozmawiać, żeby go złapać za rękę i podnieść na duchu... to nie chcę tego komentować - mówił.

Tłumaczył, że broni nie tylko siebie, ale też swojego zespołu, współpracowników. Przypomniał moment, w którym dowiedział się o przyjęciu Jerzego Ziobry do szpitala. - Prowadziłem wtedy egzamin ze studentami. Wyszedłem, bo zobaczyłem świętej pamięci pana Jerzego idącego pod pachę z jednym z lekarzy. I powiedziałem: słuchajcie, zajmijcie się tak, jak własnym ojcem! - dodał.

Zobacz też: Podpis prezydenta daje dużą władzę Ziobrze

Rodzina zmarłego zarzuca mu m.in. to, że pozwolił swojemu niedoświadczonemu zięciowi operować. Co na to Dubiel? - Nie ma możliwości dopuszczenia do operacji kogoś bez kwalifikacji. On miał wybitne kwalifikacje. Wszystko było zgodnie z prawem - zapewnił.

- To są wielkie emocje - zaznaczył. Przyznał, że by sobie z nimi radzić, wyjeżdża. - Ale to wraca - dodał. - Nie ma tak, że lekarz zamyka biurko i idzie do domu. Nie, lekarz wraca do domu z problemami - tymi, które wynosi ze szpitala - tłumaczył.

Pokłosie sprawy

Co cała sprawa zmieniła? Dubiel zrezygnował z pracy wcześniej niż zamierzał. Mówił o "atmosferze oskarżeń przez ponad 10 lat". Jak stwierdził, ludzie zwracają uwagę, że przestał być duszą towarzystwa.

- Obawiam się, że ci młodzi, którzy przystępują do procesu leczenia i będą musieli podejmować czasami odpowiedzialne i trudne decyzje, mając za plecami na sąsiedniej ulicy biura prokuratorskie, będą bardzo zobligowani emocjonalnie i ograniczeni w podejmowaniu czasami trudnych decyzji, które ratują życie chorego - stwierdził Dubiel. To jednak nie wszystko.

- Jest jeszcze jedna sprawa bardzo bolesna. Rzucono cień na jedną z najpiękniejszych dziedzin kardiologii, jaką jest kardiologia interwencyjna. Każdy, kto deklaruje, że chce być lekarzem, ma jakieś marzenia. Ja w 1965 roku dostałem dyplom od mojego mistrza i nauczyciela. Była to odbitka pracy, którą opublikował w Stanach Zjednoczonych, na temat śmiertelności w zawale. Wynosiła ona wtedy 35 procent, tyle chorych umierało na zawał w szpitalu. Profesor powiedział mi: "Widzicie kolego, jakie jest wyzwanie na przyszłość?". Schodząc ze sceny, mam świadomość, że jestem cząstką tego elementu polskiego, która doprowadziła do tego, że śmiertelność wynosi 3,5 procent i jest mniejsza niż w Stanach Zjednoczonych - mówił.

- Każdy dobry uczynek musi być przykładnie ukarany - podsumował.

Do Sądu Okręgowego w Krakowie wpłynęły apelacje od wyroku uniewinniającego czterech lekarzy.

Źródło: TVN24/WP

Wybrane dla Ciebie

Izrael dopuszcza się ludobójstwa. Polacy nie mają wątpliwości
Izrael dopuszcza się ludobójstwa. Polacy nie mają wątpliwości
Czesi wyślą do Polski śmigłowce. Pomogą walczyć z dronami
Czesi wyślą do Polski śmigłowce. Pomogą walczyć z dronami
Brutalne morderstwo Ukrainki. Trump domaga się kary śmierci
Brutalne morderstwo Ukrainki. Trump domaga się kary śmierci
Co zrobi Rosja? Ekspert: są dwie możliwości
Co zrobi Rosja? Ekspert: są dwie możliwości
Polska wysyła pod granicę 40 tys. żołnierzy
Polska wysyła pod granicę 40 tys. żołnierzy
Szwecja wysyła wsparcie do Polski. "Środki obrony"
Szwecja wysyła wsparcie do Polski. "Środki obrony"
Macron rozmawiał z Tuskiem. Prezydent Francji zabrał głos
Macron rozmawiał z Tuskiem. Prezydent Francji zabrał głos
Rozmowa Nawrocki-Trump. Wiadomo, co powiedział prezydent USA
Rozmowa Nawrocki-Trump. Wiadomo, co powiedział prezydent USA
Charlie Kirk nie żyje. Trump poinformował o śmierci influencera
Charlie Kirk nie żyje. Trump poinformował o śmierci influencera
Niemiecka prasa pisze wprost o ataku. "Będą kolejne"
Niemiecka prasa pisze wprost o ataku. "Będą kolejne"
O czym rozmawiał Nawrocki z Trumpem? CNN ujawnia
O czym rozmawiał Nawrocki z Trumpem? CNN ujawnia
Lider węgierskiej opozycji: Solidaryzujemy się z Polską
Lider węgierskiej opozycji: Solidaryzujemy się z Polską