Sprawa Romana Giertycha. Obrońcy mecenasa na wojnie z prokuraturą

Jak ustaliła Wirtualna Polska, obrońcy mecenasa Romana Giertycha złożą cztery zażalenia na decyzje prokuratury dotyczące zatrzymania i zarzutów pod adresem byłego wicepremiera. Zażalenia będą złożone w czwartek. Już wcześniej swój sprzeciw do decyzji sądu zapowiedziała prokuratura.

Po wyjściu ze szpitala Roman Giertych spędzi miesiąc na zwolnieniu lekarskim
Po wyjściu ze szpitala Roman Giertych spędzi miesiąc na zwolnieniu lekarskim
Źródło zdjęć: © East News | Tomasz Jastrzębowski
Sylwester Ruszkiewicz

W czwartek do prokuratury wpłyną cztery zażalenia. Pierwsze dotyczące samego zatrzymania, kolejne dwa - dotyczą przeszukania w kancelarii prawnej, a także w domu Romana Giertycha. Ostatnie - z punktu widzenia obrońców byłego wicepremiera - najważniejsze będzie dotyczyło decyzji śledczych. Przypomnijmy, po przedstawieniu zarzutów wobec Giertycha zastosowano środki zapobiegawcze w postaci 5 mln zł poręczenia majątkowego, zawieszenia w czynnościach adwokata, zakazu opuszczania kraju, dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi.

- Przede wszystkim zaskarżymy decyzję prokuratury odnośnie środków zapobiegawczych. Stoimy na stanowisku, że ten zarzut prokuratorski nie został przedstawiony skutecznie, a więc tych środków nie można było w ogóle stosować - mówi Wirtualnej Polsce mec. Błażej Biedulski, jeden z dwóch obrońców byłego wicepremiera.

Pełnomocnik Giertycha dodał, że zarzuty nie zostały przedstawione skutecznie i prawidłowo. Wskazał, że muszą zostać postawione w taki sposób, by osoba, której są stawiane, mogła te zarzuty zrozumieć, skomentować i złożyć wyjaśnienia.

Prokuratura broni się, że do skutecznego przedstawienia zarzutów wystarczyło podpisanie protokołu przez adwokatów. - To stanowisko śledczych nie ma żadnej podstawy prawnej w procedurze karnej. Jest bezzasadne - twierdzi Biedulski.

Kluczowy dla sprawy może być fragment protokołu, który we wtorek ujawniła "Gazeta Wyborcza". Dokument z przesłuchania Romana Giertycha został podpisany również przez prokurator Annę Kijek-Głęboczyk. "Podejrzany śpi i nie ma z nim żadnego kontaktu. Okoliczności te w całości potwierdza funkcjonariusz CBA (...)" - wynika z protokołu sporządzonego 14 października, w piątek.

Według relacji adwokatów byłego wicepremiera, prokurator pojawiła się również tego samego dnia wieczorem. Także wtedy z mecenasem nie było żadnego kontaktu, co miało być zapisane w kolejnym dokumencie.

Z kolei prowadząca śledztwo Prokuratura Regionalna w Poznaniu zapowiedziała, że złoży zażalenia na decyzję sądu, który odmówił zastosowania tymczasowego aresztowania biznesmena Ryszarda K. i czterech innych podejrzanych.

- Prokuratura nie zgadza się z decyzjami sądu i po zapoznaniu się szczegółowo z uzasadnieniem tych decyzji będziemy wnosili na nie zażalenie - mówiła rzecznik Prokuratury Regionalnej w Poznaniu prokurator Anna Marszałek.

Giertych jest jedną z 12 osób podejrzanych o wyprowadzenie i przywłaszczenie łącznie około 92 mln zł z giełdowej spółki deweloperskiej Polnord. Przedstawiono im zarzuty dotyczące przywłaszczenia środków spółki oraz wyrządzenia firmie szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, a także prania brudnych pieniędzy. Podejrzanym grozi za to do 10 lat więzienia.

Byłego wicepremiera zatrzymano w czwartek 13 października. Podczas przeszukania domu Giertych zasłabł i trafił do szpitala. Po wyjściu przekazał, że udaje się na miesięczne zwolnienie lekarskie. Zapowiedział, że w niedługim czasie odniesie się do prokuratorskich zarzutów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (139)