"Sprawa premiera i Gronkiewicz-Waltz to inne rzeczy"
Uważam, że ludziom złośliwym trzeba pozostawić cywilne prawo do robienia złośliwości - to im sprawia ogromną satysfakcję - niech się bawią - powiedział Marek Jurek w Salonie Politycznym Trójki.
26.02.2007 12:03
Michał Karnowski: Premier Jarosław Kaczyński nie wpisał do swojego rejestru korzyści, dochodów uzyskiwanych z zasiadania w radach nadzorczych dwóch fundacji. Fundacji Prasowej Solidarności i fundacji "Nowe Państwo". Czy jakieś konsekwencje powinien premier sam sobie wyznaczyć?
Marek Jurek: Myślę, że jeżeli premier nie wpisał, to dlatego, że nie czerpie pewnie z tytułu tych funkcji dochodów.
Chyba przeoczył, ponieważ w oświadczeniu złożonym w Sądzie Najwyższym te dane już się znalazły.
- Mamy do czynienia z jakimś nieporozumieniem. Pamiętam rozdmuchaną przez "Trybunę" sprawę oświadczenia majątkowego prezydenta Warszawy, które dotyczyło tego, że składając oświadczenie do Sejmu, nie przekazał informacji, o których Sejm doskonale wie, tzn. informacji o zarobkach otrzymywanych w Sejmie. To są zazwyczaj zarzuty złośliwe, czy w tym przypadku mamy do czynienia z zarzutem złośliwym, polegającym, na tym, że nie informuje się o faktach oczywistych, czy też nie informowaniem np. o dochodach zerowych, ja nie wiem.
Nieco złośliwi komentatorzy przypominali, że taka prawnicza ścisłość była PiS-owi bardzo bliska w momencie, kiedy dotyczyło to Hanny Gronkiewicz-Waltz i innych samorządowców, ale przede wszystkim Hanny Gronkiewicz-Waltz. A dzisiaj Pan mówi, że to jest tak oczywiste? Nie ma tu dysonansu?
- To są jednak trochę inne rzeczy. Myślę, że - po pierwsze - wymóg oświadczeń majątkowych na temat współmałżonków prowadzących działalność gospodarczą w związku z gminami, którymi zarządza prezydent czy burmistrz - ten wymóg został wpisany do ustawy na życzenie obecnych posłów opozycji - to nie jest sprawa sporna, to nie jest sprawa zrobiona przeciwko komuś, tylko pewne ogólne przepisy antykorupcyjne. Uważam, że jeżeli mamy do czynienia z różnego rodzaju złośliwościami, np. ktoś mnie zapyta - gdzie Pan pracuje, ja powiem - jestem marszałkiem Sejmu, a ktoś powie - ukrywa Pan, że jest Pan posłem, ja mówię - to się rozumie ipso facto. Uważam, że ludziom złośliwym trzeba pozostawić cywilne prawo do robienia złośliwości - to im sprawia ogromną satysfakcję - niech się bawią.
Przejdźmy do głównego tematu naszego dzisiejszego spotkania, czyli zmian w konstytucji. Pan - z tego, co donosi prasa - porozumiał się już z Jarosławem Kaczyńskim i już wiadomo, jakie zmiany będzie PiS forsował?
- Nie. To przesada. Nie jestem w stanie zmienić konstytucji w porozumieniu z premierem. Nie mówię, że zmienicie, tylko jak będziecie Państwo forsowali?
- Rzecz polega na tym, ze propozycja zmian, które sprecyzowałyby ochronę życia w konstytucji, stwierdzając, że jest to ochrona życia człowieka od momentu poczęcia, ta inicjatywa została podjęta pod patronatem Prezydium Sejmu i to mnie zobowiązuje - już niezależnie od ogólnych obowiązków marszałka Sejmu, czuwania nad terminowością i przebiegiem prac, to mnie zobowiązuje do bezpośredniego zainteresowania. Dla mnie w mojej rozmowie z premierem, ważne było to, żeby wyjaśnić sprawę pewnych działań obstrukcyjnych. W moim przekonaniu bardzo szkodliwych, podjętych bez mojej wiedzy. Jak sądzę, zarówno jako marszałek Sejmu, jak i wiceprezes PiS, powinienem o tym wiedzieć. Bez wiedzy posła reprezentującego wnioskodawców, a więc 1/3 Sejmu z 4 klubów.
Ale kto podjął te działania?
- Działania obstrukcyjne przyjęte niestety przez niektórych polityków PiS.
Ale kogo?
- Przemysława Gosiewskiego, Marka Kuchcińskiego. I na szczęście mamy to za sobą.
Na czym polegały te ich działania destrukcyjne? Na tych stwierdzeniach, że nie chcą naruszać status quo?
- Nie. To są stwierdzenia bałamutne, to tak, jakby twierdzić, że ratyfikacja protokołu abolicyjnego, znoszącego karę śmierci, narusza status quo, tzn. zakaz kary śmierci w KK. To są stwierdzenia bałamutne, dlatego, że porządek prawny jest wielopiętrowy, jest coś takiego, jak źródła prawa i to, jeżeli w konstytucji gwarantujemy, konstytucyjną rangę ochrony dóbr, które chronimy np. w KK, jeżeli w KK mamy zakaz kradzieży, a w konstytucji prawo własności, to nie są rzeczy sprzeczne, tylko wzajemnie dopełniające się. Obstrukcja miała polegać na namawianiu posłów opozycji do tego, żeby podejmować działania kwestionujące pracę wykonaną przez komisję nadzwyczajną do zmian w konstytucji, u schyłku prac tej komisji, właściwie na finiszu prac tej komisji, jakieś pomysły rewidowania jej składu i generalnie rozpętywanie dyskusji w sytuacji, w której nie było wokół tej sprawy większych kontrowersji społecznych. Mam wrażenie, że Pan redaktor też się zgodzi, że od października, kiedy te prace się toczą, były głosy, była
dyskusja publiczna, ona była nadzwyczaj spokojna i nie było wielkich kontrowersji, dopóki nie pojawiła się ta akcja, w moim przekonaniu, niezwykle szkodliwa. I muszę powiedzieć, że to, co w tej sprawie zrobił minister Gosiewski wyrządziło sprawie więcej szkód, niż wypowiedzi różnego rodzaju przeciwników tych zmian.