Sprawa Józefa Piniora: to były pożyczki lub darowizny?
Za trzy lata was wyp...lę - miał według informacji uzyskanych przez tygodnik "wSieci" powiedzieć Józef Pinior do funkcjonariuszy CBA, którzy 29 listopada wieźli go do poznańskiej prokuratury. Według informacji tygodnia materiały zgromadzone przez prokuraturę mocno obciążają legendę "Solidarności".
12.12.2016 | aktual.: 12.12.2016 14:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pinior miał brać łapówki - jak stwierdza tygodnik - za załatwienie spraw w ministerstwach, urzędach samorządu terytorialnego, a także w straży pożarnej czy ośrodkach ruchu drogowego. Z informacji "wSieci" wynika, że w śledztwie zbadano prawie 20 różnych wątków. Nie we wszystkich z nich czynnie uczestniczył sam Pinior, część spraw osobiście "prowadził" jego asystent Jarosław W.
Jednak, jak mówią nasi informatorzy, "świadomie używał Piniora. a ten wielokrotnie świadomie w tym uczestniczył" - czytamy w tygodniku.
"wSieci" przypomina, że 18 września 2015 roku Pinior odebrał we francuskiej ambasadzie w Warszawie Order Legii Honorowej. Z tej okazji - jak informuje tygodnik - senator postanowił urządzić przyjęcie w jednej ze znanych restauracji, na które zaprosił wielu znanych polityków PO, w tym ówczesną premier Ewę Kopacz.
Według tygodnika właśnie kosztami tego przyjęcia, asystent Piniora uzasadniał potrzebę szybkiego otrzymania 5 tys. zł. Przelew miał przyjść następnego dnia.
Informatorzy tygodnika twierdzą, że Pinior zdał sobie sprawę z problemu dodatkowych dochodów, gdy musiał złożyć oświadczenie majątkowe. Miał wówczas w rozmowach z asystentem zastanawiać się, jak opisać w nim otrzymywane pieniądze i wymyślić, że pochodzą z wynagrodzeń za rzekome ekspertyzy i wykłady.
Tygodnik przypomina, że Pinior wspólnie z Władysławem Frasyniukiem podpisał ostatnio list, w którym nawołuje wrocławian do manifestacji w rocznicę stanu wojennego. "Grzeczni już byliście, 13 grudnia mówimy Kaczyńskiemu STOP. I ten protest musi trwać" - napisali w nim byli opozycjoniści.
Według "wSieci" możliwość organizowania i uczestnictwa w takich manifestacjach były senator zawdzięcza sądowi, który uznał, że nie ma potrzeby zamykania go w areszcie. Śledczy, którzy złożyli odwołanie od tej decyzji twierdzą, że podejrzani mogą teraz manipulować w sprawie. Już wkrótce może się okazać, że "dolnośląscy biznesmeni podpisali z byłym senatorem umowy pożyczki lub darowizny na każdy przelew, który trafił na jego konto" - czytamy w tygodniku.
Oprac.: Violetta Baran