Spór o ostatnią puszczę w Europie. A jak jest po drugiej stronie granicy?
Trwa spór Polski z UE o wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej. Po stronie białoruskiej sytuacja wygląda inaczej.
Trybunał Sprawiedliwości UE sięgnął po tzw. środki tymczasowe i w orzeczeniu wydanym 3 sierpnia zalecił Polsce natychmiastowe wstrzymanie wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej, zanim zapadnie wyrok w tej sprawie. Zdaniem Trybunału Puszczy Białowieskiej zagraża przede wszystkim wycinka drzew, a nie kornik drukarz. Podjęte przez Polskę działania związane z kornikiem mają charakter "nieodwracalnej szkody", ponieważ użycie ciężkiego sprzętu w postaci tzw. harwesterów oznacza zdewastowanie dużych połaci puszczy, których nie da się przywrócić do stanu pierwotnego. Polska - stwierdza orzeczenie Trybunału - narusza przepisy unijnej dyrektywy środowiskowej i ptasiej, które są dwoma podstawowymi aktami prawa środowiskowego Unii Europejskiej.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Spór o listę UNESCO
Na terenie Puszczy Białowieskiej zachowały się jedne z najstarszych i największych fragmentów lasu pierwotnego w Europie. Jej dzisiejszy obszar wynosi około 150 tys. hektarów, z czego na część polską przypada 42 procent powierzchni, a większa (licząca ok. 80 tys. hektarów) należy do Białorusi i wchodzi w skład białoruskiego parku narodowego "Bieławieżskaja Puszcza". Od 2014 roku obie części puszczy znajduję się na liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.
W czerwcu polski minister środowiska Jan Szyszko powiedział w Sejmie, że wpisanie Puszczy Białowieskiej na listę UNESCO nastąpiło wbrew obowiązującemu prawu i bez uzgodnienia z miejscową ludnością. Z tego względu minister Szyszko zażądał skreślenia jej z listy. Jego stanowisko poparło kierownictwo Państwowego Gospodarstwa Leśnego "Lasy Państwowe".
Jak walczyć z kornikiem?
Za prowadzoną wciąż wycinką, jako środkiem ochrony drzewostanu puszczy przed kornikiem, opowiedział się także Związek Leśników Polskich, władze lokalne i niektóre organizacje społeczne. Zarzucają one samozwańczym obrońcom puszczy liczne przekłamania i niezrozumienie zastosowanych środków ochrony przed kornikiem drukarzem. Ich główny argument brzmi następująco: Puszcza Białowieska nie jest lasem pierwotnym, tylko od początku była kształtowana przez człowieka, a leśnicy mają obowiązek bronić jej przed kornikiem na mocy ustawy o ochronie przyrody i ustawy o lasach. Szef rady Naukowej Leśnictwa prof. Janusz Sowa z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie twierdzi, że tylko wycinka drzew zaatakowanych przez kornika drukarza może uratować puszczę.
Innego zdania jest Bogdan Jaroszewicz, kierownik Białowieskiej Stacji Geobotanicznej Uniwersytetu Warszawskiego i wieloletni dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego. W rozmowie z DW Jaroszewicz wyraził przekonanie, że każda interwencja człowieka w nieodwracalny sposób zmienia strukturę puszczy. Nawet niegroźne z pozoru usuwanie z niej martwych drzew oznacza śmiertelne zagrożenie dla żyjących w nich ponad 150 rzadkich gatunków flory i fauny, a kornik drukarz, o którym tyle się obecnie mówi, stanowi naturalne pożywienie dla dzięcioła trójpalczastego.
- Wycinka drzew niszczy środowisko grzybów i insektów. Nie wiemy jak będą zachowywać się w przyszłości sztucznie zasadzone gatunki drzew i na jakie choroby będą one narażone - powiedział Jaroszewicz. Problemy z kornikiem drukarzem wzięły się stąd, że na terenie puszczy zasadzono świerki tam, gdzie przedtem nie rosły żadne jodły - dodał.
A jak jest na Białorusi?
- W puszczy po stronie białoruskiej nie wycina się żadnych drzew - powiedział w rozmowie z DW zastępca dyrektora białoruskiego parku narodowego "Bieławieżskaja Puszcza" Wassilij Arnolbik. Podkreślił, że w skład tego parku wchodzi 80 tys. hektarów puszczy właściwej i przylegające do niej około 70 tys. hektarów lasu, które razem liczą 150 tys. hektarów i cały ten obszar ma status rezerwatu przyrody. - Nawet jeśli prowadzimy tam prześwietlanie drzewostanu, nie niszczymy puszczy, a martwe drzewa usuwamy tylko wtedy, kiedy znajdują się na ścieżkach dostępnych dla turystów - dodał Arnolbik.
Białoruski leśnik i naukowiec przyznaje rację przeciwnikom karczowania i narzeka, że pomiędzy Polską i Białorusią nie ma żadnej skoordynowanej polityki ws. Puszczy Białowieskiej, która przecież, jak podkreślił z naciskiem, "stanowi organiczną całość".
Galina Petrowskaja/Andrzej Pawlak/DW