ŚwiatSpółka Kreml zgarnia wszystko

Spółka Kreml zgarnia wszystko

Do odbudowy imperium radzieckiego i trzymania Europy w szachu Putin wcale nie potrzebuje Armii Czerwonej i głowic jądrowych. Wystarczy, że trzyma rekę na kurku z gazem i ma oddanych zauszników z KGB - pisze Nic Paton Walsh w "The Guardian" - artykuł przedrukowuje tygodnik "Forum".

18.07.2005 | aktual.: 18.07.2005 13:20

Arktyczne pustkowie Uriengoj jest jednym z najbardziej niegościnnych i zarazem jednym z najbogatszych rejonów świata. Zimą temperatura spada do minus kilkudziesięciu stopni Celsjusza poniżej zera i wieją mroźne wiatry, w powietrzu jest zaś trzykrotnie mniej tlenu niż w Moskwie. Dwumiesięczne skwarne i pozbawione nocy lato przynosi roje namolnych komarów, które nie dają człowiekowi spokoju. Tamtejszy klimat jest równie srogi, jak zasobna w bogactwa naturalne jest tamtejsza ziemia. To właśnie tam 18 tys. ludzi wydobywa dla państwa rosyjskiego gaz ziemny z największych złóż tego surowca na świecie.

W latach 90. ub.w. administracja Jelcyna zdecydowała się na sprzedaż prywatnym firmom kluczowych dóbr strategicznych, takich jak złoża ropy naftowej, gazu ziemnego i metali, po śmiesznie niskich cenach. Teraz Kreml zaczął odzyskiwać te zasoby, zaczynając od złóż Jukosu – firmy Chodorkowskiego. – Ropa i gaz są dla Putina jest tym, czym głowice nuklearne były dla ZSRR – mówi liberał Grigorij Jawliński.

Putin wspiął się na wyżyny trzy lata po tym, jak po raz pierwszy przekroczył bramy Kremla. W elicie politycznej miał niewielu sojuszników, których mógłby wykorzystać po zwycięskich wyborach prezydenckich. W rezultacie ściągnął dawnych współpracowników z KGB, tworząc koterię zwaną „czekistami”, która – jak się uważa – jest motorem jego co bardziej drakońskich posunięć. – Mieliśmy GosPlan, teraz mamy GosKlan – mówi Jawliński.

Powstanie „spółki Kreml” skompromitowało wizerunek Putina jako pogromcy oligarchów i monopolistów z lat 90. oraz jako rzecznika klasy średniej, który zaprowadzi rządy prawa w Rosji. Niemal jedna piąta z listy stu najbogatszych Rosjan magazynu „Forbes” to ludzie piastujący stanowiska pochodzące z wyboru. Jak mówi redaktor naczelny rosyjskiej edycji tego magazynu, na liście nie uwzględniono „biurokratów zwanych czasami nowymi oligarchami”. Artykuł przedkrukowuje tygodnik "Forum".

The Guardian, 2005

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)