Spółdzielnia wyrzuci 20 rodzin z mieszkań
Częstochowska Robotnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa Hutnik lada dzień przeprowadzi 20 rodzin zadłużonych lokatorów do piwnic. Miasto nie ma dla nich lokali zastępczych, więc ma zamiar umieścić je w piwnicach spółdzielczych bloków - pisze "Polska Dziennik Zachodni".
Mieszkańcy mają wyroki eksmisyjne i są bez szans na lokale socjalne, bo miasto takich lokali nie ma. Ich rolę mają pełnić piwnice w spółdzielczych blokach. Władze Hutnika zdecydowały się na tę operację, ponieważ spółdzielnia jest w finansowych tarapatach, zaś lokatorzy są jej w sumie winni osiem milionów złotych. Tymczasem miasto nie wybuduje w tym roku żadnego lokalu socjalnego, choć 1000 mieszkańców domów należących do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej ma wyroki eksmisyjne.
Kazimierz Jarosz, prezes RSM Hutnik, zapowiada, że władze spółdzielni nie cofną się przed eksmisjami. - Mamy przygotowane lokale w piwnicach. Wyprowadzki odbędą się zgodnie z prawem, z udziałem komornika i policji. Zdaję sobie sprawę, że ludzie będą się buntować. Jednak ci, którzy płacą czynsze, nie mogą w nieskończoność utrzymywać dłużników - podkreśla.
Lokatorzy Hutnika są podzieleni. Niektórzy pomysł eksmisji rodzin do piwnic uważają za szokujący, a inni uznają to za konieczność. - Z jakiej racji mam utrzymywać dłużników? Każdy ma takie same prawa i jeśli spółdzielnia musi, to niech ich lokuje w piwnicach - mówi Zygmunt Nowak, mieszkaniec Rakowa. - Tak nie powinno być, ci ludzie powinni chyba dostać od miasta mieszkania socjalne - twierdzi z kolei Stanisława Słowińska, która mieszka przy ulicy Wojska Polskiego.
Tymczasem w Częstochowie na liście osób z wyrokami eksmisyjnymi, czekających na lokale socjalne, widnieje tysiąc nazwisk, a cztery tysiące osób czeka na mieszkania zastępcze. - Nie wiemy jak ten problem rozwiązać - rozkłada ręce Marek Krykowski z Zarządu Gospodarki Komunalnej TBS w Częstochowie.
Miasto nie ma wolnych lokali socjalnych. W dodatku w tym roku nie zbuduje nowych, więc kolejka oczekujących wydłuży się. - Nie ma co liczyć na nowe lokale socjalne - przyznaje Tomasz Jamroziński z biura prasowego Urzędu Miasta w Częstochowie. - W zeszłym roku oddaliśmy 20 mieszkań zastępczych przy ul. Waszyngtona.
Tylko właścicielom kamienic, w których mieszkali lokatorzy z eksmisjami i dla których gmina nie miała lokali socjalnych, miasto wypłaciło w zeszłym roku 806 tys. zł odszkodowań.
W kamienicy przy ul. Garncarskiej wciąż mieszkają rodzice Agnieszki Wojtali, którzy dostali wyrok eksmisyjny dziewięć lat temu. Boją się wizyt komornika. Dlatego w kwietniu (po okresie ochronnym) opuszczają mieszkanie na kilka tygodni. Córka z mężem i czwórką dzieci w 2006 r. wyprowadziła się. Już od czterech lat żyje z dziećmi w schronisku dla bezdomnych.
- Nasza gehenna trwa dziewięć lat. Wówczas rodzice i my złożyliśmy osobne wnioski o mieszkania socjalne - mówi Agnieszka Wojtala. - Obiecywano nam, że dostaniemy mieszkania. Czekamy do dziś.
Państwo Wojtalowie w przytulisku zajmują pokój, w którym jest jedno łóżko. Twierdzą, że ich dzieci przejmują złe nawyki od rówieśników. - Przecież nie mogę cały czas trzymać dzieci pod kluczem - mówi Wojtala.