Mistrzowski cios w Rosjan. Polski pułkownik: coś spektakularnego
- Była to bardzo spektakularna operacja działań nieregularnych, które Ukraińcy przeprowadzili na tyłach wroga - opowiada płk Piotr Lewandowski w rozmowie z Wirtualną Polską, wskazując na mistrzowski cios zadany Rosjanom na Krymie. Wojskowy nie ma też złudzeń, co czeka walczące strony w najbliższym czasie.
Wiele wątpliwości pojawia się wokół kluczowej kwestii w trwającej wojnie - kontrofensywy. To ona była tematem pierwszej części wywiadu Mateusza Ratajczaka z pułkownikiem Lewandowskim, który ocenia, że operację Ukraińcy mogą zacząć już wiosną.
- Sądzę, że dojdzie do pewnego przesilenia. Broń, która dotarła (...), musi być użyta do próby mocnego pokonania Rosji. (...) Mówiąc o ofensywie, mówimy o bardzo szerokim spektrum operacji. Ich może być kilka, one mogą być odsunięte w czasie. To nie musi być jedno spektakularne uderzenie. Uważam, że Ukraińcy będą ostrożnie przeprowadzać ofensywę w kilku fazach - ocenia płk Lewandowski w programie "Newsroom" WP.
Płk Lewandowski: Ukraina będzie miała jedną szansę w tym roku
Pułkownik zwraca również uwagę, że dla Rosji nieudana ofensywa może oznaczać chwilowe wycofanie, reorganizację sił i powrót do walki. Dla Ukraińców z kolei to możliwość utraty terytoriów, dlatego plan musi zostać starannie dopracowany.
- Co do czasu, to można zaplanować (kontrofensywę - red.) nawet na kilka miesięcy. Trudno dziś powiedzieć, jaki będzie finalnie plan (Kijowa - red.), ale możemy mówić z pewnością o jednej takiej operacji w tym roku, o jednej szansie na taką operację - wskazuje pułkownik w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Ponieważ wchodzi w to nie tylko sprzęt, ale też cała logistyka z zapasem paliwa, przemieszczeniem wojska. Samo planowanie i przygotowanie w terenie trwa miesiącami. Przygotowania już są prowadzone i moim zdaniem (do kontrofensywy - red.) dojdzie raczej wiosną niż np. późnym latem - ocenia wojskowy.
"Rosjanie uderzyli na siedmiu kierunkach". Nie uzyskali niczego
Kijów, jak zwraca uwagę pułkownik, wciąż liczy na odbicie Krymu. - To główny cel strategiczny Ukrainy. (...) Wątpliwości tu nie ma. Obawiam się, że trudniej może być z Donbasem - podkreśla płk Lewandowski.
W tym kontekście "sukcesem Rosji jest wykopanie rowu nienawiści, który dzieli tereny Ługańska i Doniecka". - Tam ta wojna przebiega nie tylko wzdłuż linii frontu, ale też wzdłuż serc ludzi - zaznacza pułkownik. Pytany o sukces zaatakowanej strony, wskazuje na kilka kluczowych punktów.
- Ukraiński sukces to przede wszystkim zatrzymanie rosyjskiej ofensywy. Rosjanie nie uzyskali nigdzie istotnego przełamania, choć rozpoczęli natarcie na siedmiu głównych kierunkach. Żaden z nich nie zakończył się pełnym powodzeniem. Do tego obrona Bachmutu, co mnie zaskakuje, bo znaczące straty ponosi tu z pewnością Ukraina, ale to też jakiś sukces w wymiarze propagandowym. Rosjanie obeszli Bachmut i uderzają, choć to problem, który zużywa im środki i zasoby - wymienia płk Lewandowski.
Spektakularna operacja Ukrainy
- Taktycznie to (sukcesem Ukrainy - red.) było bardzo spektakularne uderzenie na Krymie w jeden z kluczowych węzłów kolejowych. Podobno, a jest to wysoce prawdopodobne, zniszczono równocześnie transport rakiet Kalibr i to jest bardzo spektakularna operacja działań nieregularnych na tyłach wroga - podkreśla pułkownik.
- Zresztą Ukraińcy intensyfikują te działania na obszarze Cherosnia i Zaporoża - dodaje ekspert w części wywiadu poświęconej Ukrainie.
20 lat od Iraku. "Dla polskiej armii to był znaczący krok"
Polski weteran wspomina też o swoim doświadczeniu wojskowym - w tym m.in. o Iraku. - Z perspektywy polskiej był to pierwszy krok, by potwierdzić mocną obecność militarną w NATO. Moim zdaniem to było bardzo istotne. Dzięki Irakowi dokonaliśmy w armii w ciągu 10 lat przeskoku, który zająłby 50 lat. Dla polskiej armii to był znaczący krok w kierunku jej unowocześnienia - ocenia.
Walczył w Iraku. Wspomnienia polskiego weterana. "Noc, której długo nie zapomnę"
- Co do amerykańskiej perspektywy (tej wojny - red.), to niech ocenią to Amerykanie. Obecnie przeważają opinie negatywne, że to operacja przeprowadzona w sposób dokonujący okupacji kraju. Po latach uznano, że taki sposób był błędem - mówi dalej płk Lewandowski w programie "Newsroom" WP.
Prowadzący program Mateusz Ratajczak dopytywał o pierwsze odczucia, które mu towarzyszyły, gdy 20 lat temu trafił do Iraku. - Najsilniejsze wrażenie (było wtedy - red.), gdy wylądowałem w Bagdadzie i patrzyłem na kolejne Herkulesy, które wysadzały moich żołnierzy. W tym samym czasie przylatywała armia amerykańska - wspomina.
- Uświadomiłem sobie z jaką potęgą militarną współpracujemy, jak wielki to mechanizm i jak wielkiej pracy potrzeba, by osiągnąć tak duży poziom zintegrowania systemów dowodzenia, koordynacji i logistyki. Tę noc zapamiętam na długo. Mowa o jednoczesnych ruchach tysięcy pojazdów i dziesiątek tysięcy wojsk - podkreśla weteran.
Jako najprzyjemniejsze wspomnienie wskazuje wylot z Iraku ze świadomością, że już tam nie wróci.
- Po pierwszej misji w Iraku przekroczyłem granicę z Kuwejtem i zapaliłem cygaro, które dostałem od amerykańskich kolegów. Z ostatniej misji udało się wrócić wszystkim żołnierzom z kontyngentu. Mam świadomość, że dowódca musi mieć inteligentną empatię: musi pamiętać o stratach, ale nie może mu to przeszkadzać w podejmowaniu działań - dodaje.