Strefa zrzutu na Pustyni Błędowskiej
- Do tej pory, aby dostarczyć kilka ton ładunku, musieliśmy znaleźć najbliższe lotnisko, wylądować, a potem rozładować samolot. Może to być trudne, zwłaszcza gdy sytuacja wojsk czekających na dostawę zmienia się w sposób dynamiczny albo teren dla samolotów jest niedostępny. Teraz jedyne czego potrzebujemy to adres, pod który ma trafić przesyłka - wyjaśnia płk Jacek Łazarczyk, dowódca krakowskich lotników.