PolskaSondaże przed wyborami czerwcowymi: zwycięstwo będzie druzgocące

Sondaże przed wyborami czerwcowymi: zwycięstwo będzie druzgocące

"Należy oczekiwać, że zwycięstwo 'Solidarności' w nadchodzących wyborach do senatu będzie druzgocące" - stwierdzali autorzy sondażu przedwyborczego dla "Le Journal des Elections" z maja 1989 r., przygotowanego z ominięciem cenzury. Francuska redakcja uznała jednak wynik za zbyt optymistyczny i napisała, że "Solidarności" przypadnie 2/3 głosów, a 1/3 PZPR. Tymczasem już po pierwszej turze głosowania okazało się, że opozycja zdobyła prawie wszystkie mandaty, które podlegały wolnym wyborom. Totalna klęska komunistycznej władzy była ogromnym zaskoczeniem tak dla rządzących, jak i dla "S".

Sondaże przed wyborami czerwcowymi: zwycięstwo będzie druzgocące
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Rogiński

Mijają 24 lata od wyborów czerwcowych, pierwszych częściowo wolnych wyborów w powojennej historii Polski. Ich przeprowadzenie było możliwe na mocy ustaleń, jakie zapadły przy Okrągłym Stole. W ich wyniku Polska stała się pierwszym państwem bloku wschodniego, w którym wyłonieni w wyborach przedstawiciele opozycji demokratycznej uzyskali realny wpływ na sprawowanie władzy. Ordynacja wyborcza zezwalała "Solidarności" na wystawienie w wyborach kandydatów tylko do 35 proc. miejsc w sejmie, natomiast wybory do nowo utworzonego senatu były całkowicie wolne. Wybory odbyły się w dwóch turach - 4 i 18 czerwca.

Część wyników badania dla "Le Journal des Elections" wskazującego na triumf "Solidarności" ukazała się we francuskim tygodniku "L'Express" i została następnie przedrukowana przez "Gazetę Wyborczą". Przeprowadzony na trzy tygodnie przed wyborami (w dniach 15-17 maja 1989 r.) sondaż Agencji "Promotor", w którym zwycięstwo "Solidarności" w wyborach do senatu oszacowano na poziomie minimum 90 proc. miejsc, na tle innych badań należy uznać za "wysokie trafienie". Zwłaszcza, że przedsięwzięcie, jak przyznawali realizatorzy, miało charakter improwizacji organizacyjnej i napotkało cały szereg trudności. Według szacunków autorów badania, koalicja rządząca mogła wprowadzić do senatu nie więcej niż 10 proc. kandydatów (w ok. 1/5 województw miała szanse wprowadzenia po jednym senatorze).

4 czerwca 1989 r. odnotowano najwyższą frekwencję w wyborach parlamentarnych - 62,7 proc. Autorom badania dla "Le Journal des Elections" nie udało się jednak trafnie określić wskaźnika przewidywanej frekwencji, który w sondażu wynosił aż 84 proc. uprawnionych. "Czy w ciągu trzech tygodni tak znaczny odsetek ludzi zmienił zdanie, nie przystępując do wyborów? Czy też wynikało to z plebiscytowego charakteru wyborów, będących głosowaniem 'za' 'Solidarnością', a 'przeciw' komunistycznej władzy? Deklaracja przystąpienia do wyborów mogła mieć wysoki ładunek politycznego samookreślenia, które łatwiej było zamanifestować w odpowiedzi na ankietę, niż w praktyce wybierania określonych kandydatów" - zastanawiał się jeden z autorów badania Paweł Kuczyński.

CBOS wróżył zwycięstwo PZPR

Inne przedwyborcze sondaże wróżyły zwycięstwo PZPR. Nie mogło być inaczej, skoro powstałe po stanie wojennym Centrum Badania Opinii Społecznej, kierowane przez pułkownika w stanie czynnym, miało dostarczać materiałów badawczych zgodnie z potrzebami najwyższych władz. Na podstawie wyników sondaży wojewódzkich, zrealizowanych na dwa tygodnie przed wyborami, CBOS przygotował eksperymentalną prognozę dot. wyborów do senatu, której trafność okazała się bardzo niska. Prognoza trafnie przewidziała wybór jedynie 39 senatorów, wyraźnie zaniżając odsetek wyborców popierających kandydatów "Solidarności" (do 46 proc.).

W dniach 6-10 kwietnia, 16-17 maja i 8-12 czerwca CBOS przeprowadził także sondaże dotyczące wyborców i przebiegu kampanii wyborczej. W badaniu z 16-17 maja 1989 r. wskaźnik przewidywanej frekwencji kształtował się następująco: 53,2 proc. badanych było pewnych, że wezmą udział w wyborach, a 31,9 deklarowało, że prawdopodobnie to zrobi.

Odpowiadając na bezpośrednio postawione pytanie: "Czy respondent będzie głosował na kandydata koalicji, 'Solidarności' czy niezależnego?", 12 proc. ankietowanych w kwietniu 1989 r. deklarowało, że odda głos na koalicję, a 37 proc. - na "Solidarność", 49 proc. badanych było niezdecydowanych. W maju odsetek osób zdecydowanych oddać głos na koalicję był taki sam jak miesiąc wcześniej, a tych popierających "Solidarność" spadł do 31 proc., 25 proc. ankietowanych deklarowało wybór kandydata niezależnego, a 31 proc. - nie miało jeszcze swojego kandydata. Jak pisali autorzy badania, zarysowujący się układ preferencji był czytelny - na 100 zdecydowanych wyborców, 75 deklarowało, że odda głos na kandydata "Solidarności".

Ciekawie w tym kontekście wyglądają wyniki sondażu CBOS z maja 1989 r. na temat stosunku do kluczowych sił uczestniczących w wyborach. Aprobatę dla "Solidarności" deklarowało w nim aż 71 proc. respondentów, podczas gdy dezaprobatę tylko 10 proc. Osobiste zaufanie dla "S" wyrażało 70 proc. ankietowanych, nieufność - 16 proc. PZPR cieszyła się zaś aprobatą 29 proc. respondentów, zaś dezaprobatą - 53 proc. z nich. Osobiste zaufanie dla rządzącej partii deklarowało 25 proc. Polaków, a nieufność wobec niej - 62 proc.

Na podstawie "Wyniki badań - wyniki wyborów: 4 czerwca 1989. Praca zbiorowa pod red. Leny Kolarskiej-Bobińskiej, Piotra Łukasiewicza i Zbigniewa W. Rykowskiego", Polskie Towarszystwo Socjologiczne. Oddział Warszawski, Warszawa 1990.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (99)