Sondaż: większość Włochów negatywnie ocenia Berlusconiego
Większość Włochów negatywnie ocenia rządy Silvio Berlusconiego, a co drugi Włoch nie chce powrotu magnata telewizyjnego na stanowisko premiera - wynika z sondażu, którego rezultaty przedstawił dziennik "La Repubblica".
Sondaż przeprowadził dla rzymskiej gazety Instytut Demos kilka dni po tym, gdy partia Berlusconiego Lud Wolności ogłosiła, że niemal na pewno będzie on kandydatem na szefa rządu w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. On sam pośrednio potwierdził już te zamiary mówiąc, że proszą go o to włoscy przedsiębiorcy.
Wśród najbardziej pozytywnych wydarzeń, jakie zmieniły Włochy w ciągu ostatnich trzydziestu lat, 55 proc. uczestników ankiety na pierwszym miejscu wymieniło upadek rządu Berlusconiego w listopadzie 2011 roku. 37 proc. respondentów wskazało jako pozytywną zmianę powołanie antykryzysowego gabinetu ekspertów Mario Montiego. 53 proc. negatywnie oceniło utworzenie tego rządu.
Spośród wydarzeń mających negatywny wpływ na sytuację kraju 64 proc. Włochów wymieniło wejście telewizyjnego i finansowego potentata na scenę polityczną w 1994 roku. Jedna trzecia uważa, że koniec pracy rządu Berlusconiego w zeszłym roku był czymś negatywnym.
Na podstawie odpowiedzi ankietowanych sporządzono także ranking osób, które w pozytywny sposób przyczyniły się do zmian we Włoszech w ostatnich dekadach. Silvio Berlusconi zajmuje w nim pierwsze miejsce; wskazało go 13 proc. obywateli. Drugie miejsce zajmuje prezydent Giorgio Napolitano (12 proc. głosów), a trzecie - premier Monti (8 proc.). Na czwartym miejscu znalazł się Jan Paweł II, wskazany przez 7 proc. respondentów.
Berlusconi jest także na pierwszym miejscu wśród postaci, których wpływ na losy kraju był według ankietowanych negatywny - oceniło go tak 54 proc. Włochów; Monti otrzymał 9 proc. głosów.
W analizie sondażu dziennik niechętny założycielowi partii Forza Italia napisał, że nie potrafi on zejść ze sceny politycznej. "Wydaje mu się, że funkcjonowanie tej sceny bez niego jest niemożliwe. Przyszłość wyobraża sobie jak przeszłość. Berlusconi jest więźniem własnej przeszłości" - podsumowuje "La Repubblica".