Solidarność tak, głupota nie
Tak dla rozmów, tak dla pomocy humanitarnej, tak dla wspierania na wszystkie dostępne dyplomatyczne sposoby, tak dla zmuszania Unii Europejskiej i USA do aktywności, tak dla solidarności z Gruzją, ale solidarności rozsądnej. Nie dla głupoty, dla skrajnej nieodpowiedzialności, dla machania szabelką i narażania Polski na straty gospodarcze, polityczne i inne poważne zagrożenia.
Jak inaczej można skomentować słowa Prezydenta RP w Gruzji krzyczącego, że on przyjechał tu, żeby walczyć. Czy to bezsensowna zagrywka wobec Rosji, czy tylko przejaw emocji chłopaka z procą w kieszeni w obcej piaskownicy? I co z tego wynika? Rosja się ugnie pod takimi słowami? Przypominam sobie Pomarańczową Rewolucję. Dziś widać, jak ważny tam był rozsądek. Co by dało, gdybym na Majdanie – a nie byłem urzędującym prezydentem, mogłem przecież dyplomatycznie iść dalej – zaczął krzyczeć: Przyjechałem tu, żeby walczyć! Czy miałbym szansę na jakikolwiek dialog i sukces? Nie byłoby nawet cienia szansy na porozumienie z drugą stroną, z zacietrzewionym Janukowyczem. Nie doszłoby w końcu do okrągłego stołu i wejścia Ukrainy na ścieżkę demokracji, a raczej na ścieżkę wojny. Pamiętajmy też, że Rosja nie była tu obojętną, krzywiła się, ale na drodze porozumienia, dialogu – nie wykluczających mądrej postawy solidarności wobec narodu ukraińskiego – Ukraina weszła w strefę zachodnią i europejską.
Kiedy obserwuję dziś zachowanie polskiego Prezydenta, ale też porywczego prezydenta Gruzji, zresztą bardzo zdolnego Saakaszwilego (wspominam jego udział w 25-leciu Solidarności w Gdańsku, jego rozumienie dla idei demokracji i solidarności, jego prozachodnie i nowoczesne nastawienie), to bardzo się dziwię, bo widzę, że zabrakło jednak wyczucia, dojrzałości politycznej i zdrowego rozsądku. Tak, zrozumiałe były dążenia do scalania kraju, ale nie trudno przecież było przewidzieć reakcję Rosji. Podobnie z Prezydentem RP. I myślę dziś, że gdybym postępował tak, jak obaj panowie, kierował się niezdrowymi emocjami, głupotą, machał szabelką, to wojska sowieckie siedziałyby jeszcze u nas przez lata, a na NATO nie mielibyśmy najmniejszych szans. Ja też miałem pokusę w latach 90., żeby iść dalej, żeby inaczej załatwiać sprawy na Wschodzie, ale zwyciężył rozsądek. Były wyraźne informacje z Zachodu, zwłaszcza z USA, żeby uwzględnić kilka poważnych elementów. Takie argumenty przekonały mnie. I dlatego zwyciężyliśmy my i tą
część Europy, której Polska w zamianach przewodziła. Takiego rozsądku, takiego - innego niż militarne i konfrontacyjne - podejścia potrzeba w Gruzji. Gruzini źle się zabrali za swoją słuszną sprawę. A Polska taką postawą i takim podejściem Prezydenta RP wcale im nie pomaga! Przeciwnie – szkodzi im i nam samym!
Apeluję więc – bądźmy solidarni, wyczuleni na krzywdę innych narodów, wysyłajmy pomoc humanitarną, ale też do Osetii, do wszystkich pokrzywdzonych, niewinnych ludzi, cywilów, którzy płacą życiem i zdrowiem za złe decyzje polityków. Bądźmy wreszcie, normalnie, solidarni z UE, wymagajmy od niej solidarności i aktywności, zamiast samemu jątrzyć, wystawiać się przed szereg bez odpowiedniego przygotowania i zaplecza europejskiego i światowego. Symbole, moralności – wszystko tak, ale w odpowiednich ramach, z rozsądkiem i wspólnie z innymi. W imię pokoju, solidarności i przyszłości globu – bo w takich kategoriach musimy już widzieć sytuację w Gruzji!
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski