Sojusz Lewicy Demokratycznej wrócił do TVP
Minął już miesiąc od zamachu stanu w radzie
nadzorczej TVP, gdy "przystawki" - czyli LPR i Samoobrona -
obaliły PiS-owski zarząd Andrzeja Urbańskiego i przejęły kontrolę
nad spółką. To, co początkowo wydawało się kuriozalnym epizodem,
dziś wygląda na stabilną konstrukcję - ocenia "Gazeta Wyborcza".
Na korytarzach TVP panuje przekonanie, że obecne władze z Piotrem Farfałem i Tomaszem Rudomino porządzą przez pół roku i przygotują grunt pod oddanie telewizji w ręce koalicji PO-SLD.
Pracownicy TVP opowiadają, że coraz częściej spotkać można na Woronicza dziennikarzy, którzy zniknęli z telewizji wraz z odejściem prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego.
"Gazeta Wyborcza" przytacza wypowiedź jednego z polityków SLD: - Kwiatkowski nie ukrywa, że Rudomino to jego kolega. Szef SLD Grzegorz Napieralski uważa, że obecny układ sił w telewizji jest dla Sojuszu korzystny i należy konserwować go jak najdłużej. Dlatego negocjacje z PO w sprawie nowej ustawy medialnej będą się posuwać powoli.
- Faktycznie nie widać po SLD chęci szybkiego dogadania się. Ale my ich nie będziemy ponaglać - twierdzi z kolei minister z kancelarii premiera Tuska.