Brunet wieczorową porą w takim razie - Rafał Trzaskowski. Myśli pani, że to jest kolejny przywódca Platformy
Obywatelskiej, po tym jak w Platformie tam się kotłuje, piszą listy i w zasadzie już chyba wprost podważają przywództwo
Borysa Budki?
Tak, kiedyś była magiczna liczba 276, teraz jest liczba 51. Nie wiem, jak
na razie idzie w dół, więc mam nadzieję wielką, a nadzieję
nie jako osoba zaangażowana jakkolwiek politycznie, tylko jako politolożką, która
chciałaby, żeby w Polsce była normalna opozycja też, że te liczby nie będą coraz mniejsze.
To znaczy powiem państwu rzecz następującą, to znaczy w tej chwili polska opozycja jest mocno
zagubiona i mówię tu o wszystkich partiach opozycyjnych. To znaczy polskiej opozycji nie udało się
wypracować żadnej pewnej wspólnej, powiedziałabym, narracji dotyczącej tego, jak Polska powinna wyglądać, kiedy
nie będzie nią rządziło Prawo i Sprawiedliwość. Natomiast oczywiste jest, że w
państwie demokratycznym, w którym rządzą populiści, bo Prawo i Sprawiedliwość to jest partia populistyczna,
a partie demokratyczna są na opozycji - oczywiście nie wliczam w to w pełni na przykład Konfederacji - ale co do zasady Koalicja
Obywatelska czy ruch Hołowni czy PSL albo też Lewica to
są co do zasady partie demokratyczne w rozumieniu pewnych cech, które partie demokratyczne posiadać powinny, czyli wierzą w demokratyczne
przejęcie władzy i tak dalej. No więc te partie powinny jednak - znaczy one są zróżnicowane w sensie
ideologicznym, podejścia do gospodarki znacznie bardziej niż taka monolitowa, nawet jeżeli uwzględnimy te
przepychanki, powiedzmy, w koalicji rządzącej, partia skrajnie konserwatywna i przede wszystkim populistyczna. No i teraz jeżeli
weźmiemy pod uwagę to zróżnicowanie na opozycji, to jest to zrozumiałe, że tam się pojawiają różne pomysły
dotyczące tego, co jest najlepsze dla Polski. Problem jest taki, że nie ma ani pewnej narracji dotyczącej
tego, w jaki sposób Polacy mogliby zyskać na przejęciu władzy przez obecną
opozycję, druga rzecz jest taka, że są partie, które samozwańczo ogłaszają się pewnymi liderami,
powiedźmy, na opozycji - mówię tutaj o Koalicji Obywatelskiej. Już kilkukrotnie to zrobiono, że bez konsultacji z innymi partiami
opozycyjnymi gdzieś tam wyrwały się te partie do liderowania. Co więcej liderem partii,
która się ogłasza samozwańczym liderem, jest człowiek, który za lidera we własnej partii nie do końca jest uważany.
A myśli pani, że my właśnie obserwujemy koniec, definitywny koniec Borysa Budki właśnie w tym fotelu?
Nie, jeśli chodzi o Borysa Budkę, myślę, że
tak. Problem jest taki, że do stycznia on nie może zostać odwołany, może się co najwyżej sam podać do dymisji. Więc tutaj są jakby takie przesłanki natury formalnej ewentualnie,
które wskazują, że jeśli on sam nie zechce - a na razie po tym jak komentuje ten list 51, powiedźmy, czy 51, wygląda na
to, że on nieszczególnie chce póki co ustąpić ze stanowiska. Te jego komentarze
pokazują, że idzie w zaparte. Więc można domniemywać, że do stycznia niewiele się wydarzy. Chyba, że znajdzie
się właśnie ktoś, kto naciśnie na niego dosyć mocno, żeby się podał do dymisji. On powinien też zrozumieć, że rzeczywiście jeśli...
Naciskają,
piszą te listy. Grzegorz Schetyna wbija szpile przy każdej okazji. Pytanie czy ten "brunet wieczorową porą" w końcu
wyjdzie i powie: chcę, no biorę to wszystko. Ja was zaprowadzę.
Panie redaktorze, Rafał Trzaskowski miał kilka momentów, kiedy mógł
rzeczywiście zaznaczyć swoją obecność na polskiej scenie politycznej i tego nie zrobił. Czy to w tej
chwili jest najlepszy moment? Moim zdaniem absolutnie nie. Natomiast... Dlaczego nie? Dlatego że on wszedłby po prostu do
partii, która ma ogromne problemy, czy do ugrupowania, które ma ogromne problemy. To są problemy z tożsamością, to
są problemy z narracją, to są problemy z innymi partiami opozycyjnymi, z nieumiejętnością dogadywania się z nimi. Więc
jeśli Rafał Trzaskowski wejdzie w coś takiego, to nawet z jego, powiedzmy, charyzmą i z jego dorobkiem jeszcze,
powiedzmy, pamiętanym z okresu wyborów prezydenckich z 2020 roku, to nie będzie najszczęśliwszy moment
po prostu, żeby on teraz przejął stery w Platformie i szedł z tym ugrupowaniem gdzieś. No do władzy,
ale powiedziałam "gdzieś" zupełnie celowo, dlatego że nie do końca Platforma jest żarliwa w dążeniu do władzy,
pojawiają się głosy, że to nie jest dobry moment. Sądząc po tym, w jaki sposób postępuje, nie do końca chyba rzeczywiście bardzo
jest zdeterminowana, żeby tę władzę przejąć albo nie ma jasnego planu. Więc myślę, że to nie jest dobry moment.
Czy to jest dobry moment na jego własne ugrupowanie? Na pewno powinien o tym myśleć, dlatego że Platformę trzeba albo czymś
zastąpić, albo zasadniczo przedefiniować to ugrupowanie. Ale póki co Polacy jeszcze
nie są chyba gotowi na to, żeby uwierzyć w to, że Platforma może być zupełnie nowa, czy Koalicja Obywatelska może być czymś zupełnie nowym
w najbliższym czasie, po prostu z innym liderem. Dlatego najpewniej grozi jej albo rozpad, albo po prostu Rafał Trzaskowski powinien
stworzyć nowe ugrupowanie, które przejmie Platformę. Problem jest taki, że Rafał Trzaskowski jest utożsamiany jednak z lewym skrzydłem,
powiedzmy, Koalicji Obywatelskiej, Platformy Obywatelskiej, natomiast jest tam mnóstwo głosów,
które chcą jednak tego, żeby bardzo silne było jakieś skrzydło konserwatywne. To znaczy
Platformie Obywatelskiej wciąż się wydaje, że może konkurować z Szymonem Hołownią właśnie takim konserwatyzmem,
powiedźmy, centrowym czy z PiS-em, natomiast moim zdaniem jestem takie sobie myślenie.
Ujęłam to kolokwialnie, ale to jest myślenie, które może być złudne w tym sensie, że tam już
jest Szymon Hołownia, który ma sporo rozmaitych przewag, na przykład pewną świeżość, na przykład też
jeszcze jakiś kapitał zaufania. Myślę, że to, co może zrobić nowe ugrupowanie Rafała Trzaskowskiego, to jest zagospodarować
jednak gniew i pewną nadzieję tych Polek i Polaków, którym zależy na przykład na prawach
człowieka, na tym, żeby Polska jednak wróciła na kurs demokratyczny - tam jest ogromny potencjał, tylko trzeba do tych ludzi umieć dotrzeć.