Smutne konsekwencje szaleństwa na Majorce. Drużyna mistrzów kręgli nadal w areszcie
Do 20 lat więzienia grozi grupie trzynastu turystów z Niemiec, którzy w maju, podczas szampańskiej zabawy, doprowadzili do groźnego pożaru na Majorce. Młodzi mężczyźni rzucali niedopałki z balkonu. Ich zachowanie tak zdenerwowało wymiar sprawiedliwości, że sąd nie zgadza się na wypuszczenie części drużyny za kaucją.
Mężczyźni w maju bawili się w Palma de Mallorca. Przyjechali na rozgrywki kręglowe. Ubrani w identyczne koszulki, z puszkami piwa w dłoniach, sfotografowali się na tle pięknego krajobrazu. Kilka godzin później zostali brutalnie zabrani z kręgielni, zatrzymani i osadzeni w areszcie.
Okazało się, że ich niefrasobliwość i pety rzucane z balkonu podczas imprezy w hotelu Whala! Beach adoprowadziły do zniszczenia baru "Why not Mallorca", którego taras pokryty był trzcinowym dachem. Pożar stawił budynek.
Jak donosi "Bild", sąd w Palma de Mallorca odrzucił wniosek aresztowanych o zwolnienie za kaucją. Decyzję taką wymiar sprawiedliwości uzasadnił "maksymalnym ryzykiem ucieczki". Na dodatek sędzia nazwał sytuację, w której kwota 500 tysięcy euro, wpłacona przez rodziców młodych podpalaczy, ma uratować ich przed konsekwencjami, "prawdziwą kpiną z sądownictwa".
Adwokat Raban Funk wyjaśnił jednak w rozmowie z "Bildem", że sędzia Antoni Rotger, który podtrzymał decyzję o areszcie, nie zrozumiał działań obrony. Prawnicy wpłacili bowiem w poniedziałek pół miliona euro na konto powiernicze hiszpańskiego sądownictwa jako "łączną odpowiedzialność" za szkody powstałe w wyniku pożaru w barze "Why not Mallorca".
Nie wszyscy zawodnicy drużyny kręglarskiej muszą czekać w areszcie na rozstrzygnięcie, czyli zgodę sądu na wypuszczenie i oczekiwania na proces w domu. Czterech mężczyzn zostało zwolnionych z więzienia 7 czerwca, po wpłaceniu za kaucją w wysokości 12 000 euro od osoby.