Śmigłowiec, który gasił płonący las, runął na ziemię w Portugalii
Śmigłowiec rozbił się w okolicach portugalskiego miasta Castro Daire. W wypadku zginął pilot maszyny, która wspierała strażaków w walce z pożarami lasów w środkowej części kraju.
Jak poinformowała firma Everjets, do której należała maszyna, 51-letni portugalski pilot był jedyną osobą, która podczas katastrofy znajdowała się na pokładzie. Maszyna przed wypadkiem dwukrotnie transportowała ładunek wody do gaszenia pożaru. "Wszczęto już śledztwo, aby ustalić szczegóły katastrofy. Z tego co już wiemy wynika, że maszyna uderzyła w linię wysokiego napięcia, po czym spadła na ziemię i się zapaliła" - ujawniła spółka Everjets.
Firma, która udostępniła helikopter portugalskiej obronie cywilnej, poinformowała, że pilot latał w zespołach wspierających strażaków od 2013 r.
Od połowy sierpnia Portugalia walczy z licznymi pożarami na terenie niemal wszystkich dystryktów. W ich efekcie zginęła jedna osoba, a blisko 110 zostało rannych. W niedzielę na terytorium Portugalii z ogniem walczy ponad 3000 strażaków. Największe pożary występują w dystryktach Viseu, Castelo Branco, Portalegre i Santarem, w środkowej oraz wschodniej części kraju. Walkę z żywiołem utrudniają dochodzące do 40 stopni Celsjusza upały oraz porywisty wiatr.
W ocenie strażaków oraz przedstawicieli lokalnych samorządów biorących udział w akcji gaszenia pożarów istnieją przesłanki, aby sądzić, że źródłem żywiołu w niektórych przypadkach było umyślne podpalenie.
Największy, trwający pięć dni, pożar wybuchł 17 czerwca w gminie Pedrogao Grande, w dystrykcie Leiria. Była to równocześnie największa tragedia w historii tego kraju. Według danych rządu żywioł zabił 64 osoby, a 250 ranił.
*Z Lizbony Marcin Zatyka *