Śmierć policjanta w Warszawie. "Kierownik jeździ z żółtodziobem"
Trwa śledztwo w sprawie śmiertelnego postrzelenia policjanta przez kolegę z patrolu. - Kierownik jeździ z żółtodziobem, który na początku powinien chodzić na patrole w prewencji, a pojechał na akcję, bo nie było komu - mówi anonimowo jeden ze stołecznych policjantów.
26.11.2024 | aktual.: 26.11.2024 10:39
Według pierwszych informacji, mężczyzna, do którego został wezwany patrol, był agresywny i miał w ręku maczetę. Okazuje się, że w toku śledztwa nie potwierdzono tej informacji.
- Nic nie wiem o tym, żeby napastnik miał maczetę czy inne narzędzie - opisuje w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Norbert Woliński.
Interwencję przeprowadzał patrol złożony z początkującego funkcjonariusza i kierownika wydziału. Jeden z policjantów zaznacza, że pokazuje to braki kadrowe w policji.
- Kierownik jeździ z żółtodziobem, który na początku powinien chodzić na patrole w prewencji, a pojechał na akcję, bo nie było komu - mówi jeden z policjantów, znających kulisy sprawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: PiS chce skłócić kandydatów koalicji? Ostra wypowiedź Hołowni sprzed lat
Postrzelił kolegę podczas interwencji. Policjant zmarł
W poniedziałek funkcjonariusz, który użył broni palnej, został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Śledztwo dotyczy przekroczenia uprawnień przez policjanta oraz spowodowania przez niego ciężkich obrażeń ciała skutkujących śmiercią.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Norbert Woliński dodał, że od soboty prokuratorzy analizowali cały materiał dowodowy. - Zapoznali się z nagraniami z kamery nasobnej, z nagraniem dokonanym telefonem komórkowym, przesłuchani zostali też naoczni świadkowie tego zdarzenia - powiedział prokurator.
Źródło: Onet.pl/WP Wiadomości