Śmierć na przejeździe w Chełmie. Rogatki nie były opuszczone
Policja wyjaśnia przyczyny tragicznego wypadku na przejeździe kolejowym w Chełmie, gdzie samochód wjechał wprost pod pociąg. Nie żyje 51-latka kierująca autem, a jej 14-letnia córka została ciężko ranna. Zapory na przejeździe były otwarte.
05.04.2017 | aktual.: 05.04.2017 11:20
Tragedia wydarzyła się we wtorkowy wieczór na przejeździe przy ul. Metalowej. Kobieta kierująca toyotą yaris nie miała żadnych szans na przeżycie po zderzeniu ze składem Przewozów Regionalnych relacji Lublin - Chełm. Siła uderzenia była tak duża, że samochód znalazł się kilkadziesiąt metrów od przejazdu.
- To bardzo ruchliwa trasa. To, dlaczego rogatki nie zostały opuszczone, wyjaśnią śledczy - mówi WP podkom. Ewa Czyż z chełmskiej policji. Dodaje, że dróżnik był trzeźwy, co wykazało badanie alkomatem tuż po wypadku. Mężczyzna został zatrzymany.
- Wszystkie urządzenia były sprawne. Dodatkowo przejazd był wyposażony w System Wspomagania Dróżnika Przejazdowego, który gwarantuje pełną informację o ruchu pociągów - wyjaśnia Joanna Kubiak z biura prasowego spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, która zarządza siecią kolejową.
Dodaje, że dróżnik, który nie zamknął zapór, to pracownik z długoletnim stażem i po wszystkich szkoleniach wymaganych prawem. Sprawę wyjaśnia też specjalna komisja powołana przez kolejarzy.