Śmierć 8‑letniego Kamila dzieli polityków. Padły ostre oskarżenia w Sejmie
Śmierć 8-letniego Kamila, bestialsko zakatowanego przez ojczyma, nie wstrzymała politycznych sporów w sprawie ochrony dzieci w Polsce. Przeciwnie. Politycy przerzucają się odpowiedzialnością w tej sprawie. Padł nawet pomysł powołania... komisji śledczej, a opozycja wzywa do odwołania Rzecznika Praw Dziecka.
Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach poinformowało w poniedziałek o śmierci 8-letniego Kamilka z Częstochowy, który przez miesiąc walczył o życie. Sprawę śledziła cała Polska. Dziecko w ciężkim stanie trafiło do szpitala po tym, jak skatował je ojczym.
Politycy natychmiast zabrali głos w tej sprawie. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro poinformował w mediach społecznościowych, że zmienia ocenę zarzucanego sprawcy czynu - z usiłowania zabójstwa na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Zasugerował też, że oprawca - ojczym Kamila - powinien ponieść karę śmierci.
Na tragedię zareagował też premier. W długim wpisie na Twitterze Mateusz Morawiecki pytał: "Śmierć niewinnego dziecka w takich okolicznościach powoduje złość, frustrację, ale i pytania - czy ktoś zawinił? Jeśli tak - to kto? Co można zrobić, by w przyszłości nie dopuścić do takiej sytuacji?". Szef rządu sam sobie odpowiedział: "To oczywiste, że za bestialstwo odpowiada jego sprawca. Mam nadzieję, że poniesie surową karę".
Morawiecki stwierdził też, że "państwo musi robić wszystko co możliwe, by nie dopuścić do takich tragedii w przyszłości".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przedstawiciele opozycji, z którymi rozmawialiśmy w Sejmie, cytują ten właśnie fragment wpisu premiera. I stwierdzają: - Morawiecki tym jednym zdaniem chyba nieświadomie uznał, że to państwo jest odpowiedzialne za tę straszną śmierć. I rządzący powinni ponieść za to odpowiedzialność.
Komisja śledcza? Dziwny pomysł posła odrzucony przez jego partię
Od rana w Sejmie zwołano już kilka konferencji prasowych dotyczących śmierci skatowanego dziecka. Politycy wyczuli, że tragedia wzbudza wielkie zainteresowanie mediów. O sprawie rozmawialiśmy również z politykami w sejmowych kuluarach. Niektórzy z nich nie chcieli się wypowiadać, uznając, że w tej kwestii lepiej jest zachować milczenie. - Ciało tego biednego dziecka jeszcze nie ostygło. A niektórzy już proponują rzeczy wyssane z palca - zwrócił nam uwagę jeden z polityków opozycji.
Wśród naszych rozmówców komentowano m.in. pomysł powołania komisji śledczej ws. śmierci 8-letniego Kamila, który zaproponował (na Twitterze) poseł Polski 2050 Szymona Hołowni Mirosław Suchoń. Jak jednak usłyszeliśmy, propozycji tej sprzeciwiają się nawet koleżanki i koledzy partyjni posła Suchonia.
- Każda taka sytuacja musi zostać poddana przeglądowi pod kątem działania systemu. Tak się dzieje m.in. w Wielkiej Brytanii czy w Finlandii. Urząd po urzędzie, osoba po osobie. Kto i w jakim momencie nie zadziałał. Tego potrzebujemy dla naszych polskich dzieci - powiedziała nam Joanna Mucha z Polski 2050. I jednocześnie zdystansowała się od pomysłu swojego partyjnego kolegi.
Pomysł krytykują również inne przedstawicielki opozycji. - Czy powołać komisję śledczą? Nie epatujmy śmiercią konkretnego dziecka. Po prostu mówmy, że system nie działa. I że nie ma w nim żadnych bezpieczników - mówi Wirtualnej Polsce Anna Kucharska-Dziedzic z klubu Lewicy.
Opozycja: system nie działa
Posłanki opozycji, z którymi rozmawialiśmy, najczęściej używają słowa: "system". I mówią o jego "rażącej niewydolności". - Przez ostatnie lata wysyłałyśmy pisma do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej w związku z niewydolnością systemu ochrony dzieci. Chcieliśmy wprowadzić system sprawdzania przypadków pobić dzieci, wzorem brytyjskiego systemu. W tej samej sprawie pisaliśmy do Rzecznika Praw Dziecka. Interweniowaliśmy w Kancelarii Prezydenta. Dlatego dziś pełna odpowiedzialność za tę tragedię leży po stronie obozu rządzącego - twierdzi posłanka Monika Rosa (Koalicja Obywatelska).
Jak przekonuje Marzena Okła-Drewnowicz, wiceprzewodnicząca sejmowej komisji rodziny i polityki społecznej, "to PiS dał przyzwolenie na to, co się dzieje". - Odpowiednie służby boją się reagować, bo boją się, że będą oskarżane o "uderzanie w tradycyjne wartości polskiej rodziny". Dlatego komisja śledcza byłaby jedynie zasłoną dymną dla rządzących. Ich trzeba rozliczyć i obronić dzieci, tak naprawdę przed władzą - przekonuje parlamentarzystka KO i wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej.
Anita Kucharska-Dziedzic dodaje: - W Polsce dzieci i ryby głosu nie mają. Nawet dzieci katowane. Dziecko samo nie może poskarżyć się, że coś w jego domu jest nie tak. 40 proc. dzieci zostało skrzywdzonych w swoich domach. To dane fundacji "Dajemy dzieciom siłę". Te dane są zatrważające i wynikają z tego, że polskie państwo nie zapewnia monitoringu zjawiska przemocy domowej.
Opozycja namawia PiS: odwołajcie rzecznika praw dziecka
Posłanki opozycji domagają się dymisji Rzecznika Praw Dziecka Mikołaja Pawlaka. W rozmowie z Wirtualną Polską apelują o to jednym głosem. Domagają się interwencji parlamentarzystek PiS.
- Ponadpartyjnie apelujemy do posłanek tzw. Zjednoczonej Prawicy, których usta są zwykle pełne frazesów o rodzinie i dzieciach - dołączcie do nas i zacznijcie bronić dzieci nie przed mityczną "seksualizacją", a przed prawdziwą przemocą wobec nich - mówi Marzena Okła-Drewnowicz.
Jak twierdzi wiceszefowa PO, "dzisiaj polskie dzieci nie mają Rzecznika Praw Dziecka". - Wzywanie go do tego, by zareagował i zrobił cokolwiek, nie ma już sensu. Jego po prostu formalnie trzeba odwołać. Nasz wniosek leży od 2020 roku w Komisji rodziny. Dlatego dziś domagamy się jak najszybszego jego rozpatrzenia - dodaje parlamentarzystka KO.
Posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic dorzuca: - Rzecznik Praw Dziecka nie chciał się podpisać pod protokołem Konwencji Praw Dziecka. Nie widział błędów systemu. Nie widział słabości polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Mikołaj Pawlak zabrał głos w poniedziałek 8 maja w rozmowie z Polsatem. - Przepisy są, ten tak zwany "system" jest. Sąd, kurator, asystent, szkoła, wychowawca. Tylko ludzie są ślepi i tak było w tym przypadku. Brakowało zapytania dziecka - stwierdził RPD w "Gościu Wydarzeń".
PiS się broni: prawo nie zawiodło, zawiedli ludzie
PiS kategorycznie sprzeciwia się pomysłowi odwołania Pawlaka. Twierdzi, że to, co robi opozycja, to "polityczna hucpa". - Posłanki opozycji często używają określenia: państwo nie działa. A to nieprawda. Przerzucanie winy na państwo jest nieuprawnione. Państwo to także samorządy i władza sądownicza. Każdy ma tu swój zakres zadań - mówi posłanka Anna Kwiecień.
Posłanki PiS zwracają uwagę na działania opozycji. - Gdy rząd PiS zwiększał w Kodeksie karnym kary dla zwyrodnialców, takich jak oprawca małego Kamila, to opozycja nie popierała tych zmian. Gdy tworzyliśmy rejestr pedofilów - podobnie. Opozycja nie głosowała także za zwiększeniem kar dla pedofilów. Dziś w sytuacji tragicznej opozycja próbuje wykorzystać sprawę, by zbijać na tym kapitał polityczny. To niemoralne i bardzo nieuczciwe - mówią nam parlamentarzystki partii rządzącej.
Anna Kwiecień: - Zrzucanie odpowiedzialności na Rzecznika Praw Dziecka jest absurdalne.
Posłanka Teresa Wargocka podkreśla z kolei, że PiS w tym roku zmieniło ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. - Jako jeden z niewielu krajów wprowadziliśmy nakaz opuszczenia mieszkania przez sprawcę przemocy, bez żadnej procedury sądowej, tylko decyzją policjanta. Jeśli sąsiedzi i członkowie rodziny zareagowaliby na tę tragedię w sposób bezpośredni i zawiadomili policję, to my wprowadziliśmy przepis prawa, który nakazałby oprawcy opuścić mieszkanie natychmiast i zabezpieczyć rodzinę - mówi parlamentarzystka formacji rządzącej.
Jak dodaje, "PiS wprowadziło również w tej ustawie zmianę, która definiuje dziecko, żyjące w rodzinie przemocowej, jako ofiarę przemocy, którą należy otoczyć szczególną opieką". - Prawo i procedury zatem nie zawiodły. Zawiedli ludzie - uważa Wargocka.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski