"Co wy robicie, ludzie?". Bliscy zmarłej 14‑latki zabierają głos

Bliscy zmarłej Natalii z Andrychowa zarzucają policji zwlekanie z podjęciem działań. Przedstawiają sekwencję zdarzeń razem z dokładnymi godzinami telefonów czy pobytu na komisariacie. - Co wy robicie, ludzie? - pytała przyjaciółka rodziny.

Znicze w miejscu, gdzie odnaleziono 14-latkę
Znicze w miejscu, gdzie odnaleziono 14-latkę
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Art Service
oprac. AZY

01.12.2023 | aktual.: 01.12.2023 14:38

14-letnia Natalia zasłabła we wtorek w centrum Andrychowa. Dziewczyna zdążyła zadzwonić do ojca, że źle się czuje i nie wie, gdzie jest. Znaleziono ją dopiero po kilku godzinach. Była w głębokiej hipotermii. Trafiła do szpitala w Krakowie, jednak nie udało się jej uratować.

Według wstępnej opinii biegłych po sekcji zwłok, przyczyną śmierci 14-latki była śmierć mózgowa, która nastąpiła na skutek obrzęku mózgu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Bliscy mają pretensje do policji

Mieszkańcy Andrychowa są w szoku. Z kolei bliscy rodziny Natalii przekonują, że policja zwlekała z podjęciem działań. Jak opowiadają, ojciec otrzymał pierwszy telefon od córki po godz. 8 i poszedł jej szukać. Pojechał do Kęt do szkoły, do której uczęszczała nastolatka. Kiedy jej nie znalazł, zadzwonił do swojego brata.

- O 9:16 zadzwonił, czy mógłbym przesłać numer do kolegi policjanta, bo chciał się dowiedzieć, co ma robić, czy da radę zlokalizować numer. Wtedy powiedział, że Natalka się zgubiła. Nie rozmawialiśmy długo, wysłałem mu ten numer, po 20 minutach zadzwoniłem. Przekazał mu, że ma się udać na policję. Powiedział, że wraca z Kęt i idzie prosto na posterunek - opowiada w rozmowie z TVN24 Bogdan, brat ojca Natalii.

Już w drodze z Kęt, około godz. 9:36, ojciec zadzwonił na komisariat i powiedział, że zaginęła mu córka. Policjanci przekazali, by przyjechał i złożył zawiadomienie. Przed godz. 10 był już na komisariacie. Z posterunku wyszedł o godz. 12:36.

Ojciec nastolatki razem ze swoim kolegą ruszyli jej szukać. Odnaleźli ją przed supermarketem w Andrychowie.

Bliscy oskarżają policję o zwlekanie z rozpoczęciem poszukiwań oraz przekazywanie fałszywych informacji, jakoby zawiadomienie wpłynęło dopiero około południa. Pani Anna, przyjaciółka rodziny, zarzuca także nieudostępnianie nagrań monitoringu z supermarketu.

- Co wy robicie, ludzie? - pytała w TVN24.

Sprawa ewentualnych zaniechań w procedurach policji jest badana przez specjalnych kontrolerów. Działania funkcjonariuszy ma sprawdzić także prokuratura.

Czytaj więcej:

Wybrane dla Ciebie