Śmierć 14‑latki. Ojciec zawiadamia prokuraturę ws. policjantów

Ojciec 14-latki, która zmarła w szpitalu po tym, jak kilka godzin leżała półprzytomna w centrum Andrychowa, złożył zawiadomienie do prokuratury - podaje TVN24. Chodzi o podejrzenie popełnienia przestępstwa przez policjantów.

Znicze w miejscu, gdzie znaleziono nastolatkę
Znicze w miejscu, gdzie znaleziono nastolatkę
Źródło zdjęć: © PAP | Art Service
Adam Zygiel

18.01.2024 | aktual.: 18.01.2024 17:55

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jak podaje TVN24, dokument wpłynął do Prokuratury Okręgowej w Krakowie 18 stycznia. Ojciec nastolatki złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, w tym niedopełnienia obowiązków służbowych przez policjantów i narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu 14-latki.

Wcześniej komendant wojewódzki policji w Krakowie wszczął postępowanie dyscyplinarne wobec czterech policjantów z Andrychowa, którzy zajmowali się sprawą. Czynności przeprowadziła także Komenda Główna Policji.

W ramach kontroli sprawdzono monitoringi, odtworzono rozmowy telefoniczne oraz sprawdzono prawidłowość wydawanych i realizowanych poleceń.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Śmierć 14-latki w centrum miasta

14-letnia Natalia zasłabła pod koniec listopada w centrum Andrychowa. Dziewczyna zdążyła zadzwonić do ojca, że źle się czuje i nie wie, gdzie jest. Znaleziono ją dopiero po kilku godzinach. Była w głębokiej hipotermii. Trafiła do szpitala w Krakowie, jednak nie udało się jej uratować.

Wstępną przyczyną zgonu 14-latki była - jak przekazał przedstawiciel krakowskiej prokuratury - śmierć mózgowa spowodowana masywnym krwotokiem i obrzękiem mózgu.

Ojciec nastolatki miał wielki żal do policjantów, stwierdził, że potraktowano go, "jakby zgubił rower". - Córka wyszła tego dnia jak zawsze rano do szkoły. Zabrała śniadanie, pożegnała się i poszła. Po 25 minutach zadzwoniła, żebym po nią przyszedł, bo kręci jej się w głowie, ma ciemno przed oczami - mówił Grzegorz Kopytko w rozmowie z TVN. Samo zgłoszenie zajęło dwie i pół godziny.

Czytaj więcej:

Komentarze (206)