"Śmiech posłów nietaktem, skrzywdziliśmy Biedronia"
Śmiech tylko nakręcał Biedronia. On rozwijał ten kabaret i był błaznem, który kierował tym wszystkim - powiedział Stefan Niesiołowski z PO w rozmowie z Wprost.pl. Anna Sobecka z PiS grzmi, że wystąpienie Biedronia było prowokacją. Jednak część polityków broni Biedronia, a nawet - jak Eugeniusz Kłopotek - przyznaje, że skrzywdziła go, śmiejąc się w czasie jego wystąpienia.
10.11.2011 | aktual.: 10.11.2011 18:06
Podczas pierwszego posiedzenia sejmu Robert Biedroń z Ruchu Palikota prezentował kandydaturę Wandy Nowickiej na wicemarszałka sejmu. Odpiera zarzuty wysuwane przeciwko Nowickiej m.in. w związku z wypowiedziami jej syna. Poseł Ruchu Palikota stwierdza, że takie zachowanie to "chwyty poniżej pasa". Posłowie wybuchają śmiechem. Biedroń robi dobrą minę do złej gry. Widać, że nie spodziewał się takiej reakcji. Wytyka kolegom z sejmowych ław, że są nieuświadomieni.
W TVN24 Biedroń przekonywał potem, że gdyby słowa te wypowiedział kto inny, wówczas "pewnie tego rechotu, by nie było". Jak zasugerował reakcja posłów miała związek z tym, iż jest on zadeklarowanym homoseksualistą.
- Aluzje seksualne u posła Biedronia pojawiają się cały czas - mówi Stefan Niesiołowski. - Tak to odebrałem, ale ktoś inny mógł oczywiście zinterpretować to inaczej. To bardzo subiektywne. Dla mnie właściwie cały czas na twarzy posła Biedronia widać idiotyczny, głupi i irytujący śmiech - mówił w rozmowie z Wprost.
Anna Sobecka z PiS twierdzi z kolei, że wystąpienie Biedronia było prowokacyjne i trudno było powstrzymać się od śmiechu, mimo że część posłów z jej partii wcale się nie śmiała (np. Mariusz Błaszczak, Marek Kuchciński)
.
Niesiołowski przyznaje, że śmiech nie był właściwą reakcją na słowa posła Ruchu Palikota. - Znaczna część posłów się śmiała, a nie powinni tego robić. To trzeba było przejść w milczeniu, bo śmiech tylko nakręcał Biedronia. On rozwijał ten kabaret i był błaznem, który kierował tym wszystkim - ocenił. - Ja się nie śmiałem.
W obronie Biedronia staje wicemarszałek sejmu Jerzy Wenderlich z SLD. - Nie śmiałem się, bo wiem, jak boli śmiech w sytuacji, kiedy zdarzy się jakiś lapsus. Przecież zwrot "poniżej pasa" jest często używanym zwrotem frazeologicznym - przekonywał. Wicemarszałek dodaje, że śmiech posłów - był niekoleżeński, nietaktowny i pokazywał ich nietolerancję".
Jednym z parlamentarzystów, którzy wybuchli śmiechem w czasie wystąpienia Biedronia był Eugeniusz Kłopotek z PSL. Teraz poseł przyznaje jednak, że to był błąd. - Przyznam szczerze, że jak wszyscy zaczęli się śmiać, to jak także, bo to normalny odruch. Ale za chwilę przyszło otrzeźwienie, opamiętanie. Tak się zastanowiłem, że po prostu wyrządzamy człowiekowi krzywdę, bo wszystko sprowadzamy do tej jednej myśli. I wtedy to już było niesmaczne. Zachowaliśmy się nieładnie, przegięliśmy - przyznaje Kłopotek.
Poseł ludowców przyznaje jednocześnie, że początek kadencji sejmu to dla wielu polityków czas próby. - Musimy się przyzwyczajać. Na początku też było takie zaciekawienie, kiedy mieliśmy pierwszego czarnoskórego posła, ale później to już był chleb powszedni, nikogo to nie dziwiło. I teraz przychodzi nam oswajać się z tym, że są w sejmie homoseksualiści, jest transwestyta. I to nie jest łatwe. Ale to też są ludzie. Biedroń to bardzo sympatyczny człowiek i myślę, że ta nauczka była niezła dla nas wszystkich - twierdzi Kłopotek.