"Smarzowski potrzebuje ochrony". Jedyny polityk na premierze "Kleru" o nagonce na reżysera
– Wojciechowi Smarzowskiemu potrzebna jest ochrona. Robi się niebezpiecznie, ruszyła wielka nagonka – mówi WP senator Grzegorz Napieralski, były kandydat SLD na prezydenta, który jako jedyny polityk pojawił się na uroczystej premierze filmu "Kler".
26.09.2018 | aktual.: 26.09.2018 21:16
Były lider SLD został zauważony na premierze najbardziej kontrowersyjnego filmu roku. Pojawił się tam jako jedyny parlamentarzysta. Jak zdradził nam dzień później w Sejmie, zna osobiście koproducentów obrazu Wojtka Smarzowskiego. Dlatego został zaproszony.
Napieralski w rozmowie z nami przyznaje, że twórcy mieli wielkie problemy w znalezieniu sponsorów, którzy mogliby sfinansować powstanie produkcji na temat problemów polskich księży. – Nikt nie chciał się tego dotkąć. Każdy się bał tematu. Ale tabu przerwano – mówi WP Napieralski.
Były polityk SLD – dziś senator niezależny – z uśmiechem przyznaje nam, że podczas premiery... przepraszał twórców filmu "Kler": – Gdy usłyszałem od nich, że chcą nakręcić ten film - a było to kilka lat temu - nie wierzyłem, że im się to uda. Na szczęście się udało – mówi.
Jak zdradza Napieralski, każdej kręconej sceny, która znalazła się w filmie "Kler", "doglądał" i "pilnował" sztab prawników. – Naprawdę bano się, że kościelna machina ruszy z pozwami – mówi polityk, opierając się na swoich rozmowach z koproducentami "Kleru". – Twórcy byli bardzo ostrożni.
Jak twierdzi senator, film zrobił na nim "ogromne wrażenie". – Paradoksalnie "Kler" może pomóc Kościołowi. W każdej grupie zawodowej, społecznej, są zjawiska patologiczne. A Wojtka Smarzowskiego trzeba chronić, bo już uderza w niego niesamowita nagonka, na którą nie zasłużył – uważa Napieralski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl