"Słowacki Wielgus" współpracował z bezpieką
Bratysława, podobnie jak Warszawa przed dwoma miesiącami, tonie w lustracyjnym skandalu. Słowacki dziennik Sme ujawnił nowe materiały, mające dowodzić, że arcybiskup Bratysławy Jan Sokol był świadomym i tajnym współpracownikiem komunistycznej bezpieki StB. Z dokumentów odnalezionych w czeskich archiwach wynika, że hierarcha miał informować o wewnętrznych sprawach Kościoła oraz o działalności słowackich księży-emigrantów w Watykanie.
14.02.2007 12:57
Zaskakujące w sprawie abp. Sokola jest to, że słowackie media o jego domniemanej współpracy z komunistycznym reżimem mówiły już od lat 90. minionego wieku.
W 1972 roku arcybiskup miał być zakwalifikowany jako „kandydat do tajnej współpracy”, co porównywalne jest z polskim określeniem OZI (Osobowe Źródło Informacji) – oznacza to, że „kandydat” nie musiał wiedzieć, że jest tajnym współpracownikiem bezpieki. Jednak w 1989 roku, na krótko przed nominacją na metropolitę bratysławskiego (26 lipca), akta biskupa zostały przeniesione pod kategorię „agent”, co oznaczało już świadomą współpracę z podpisem zobowiązania. Historycy kościelni, w tym duchowni, nie mają wątpliwości, że abp Sokol świadomie działał na szkodę Kościoła. Hierarchę bronią kościelne środki masowego przekazu oraz członkowie episkopatu.
Komisji nie będzie?
Słowacki episkopat nabrał wody w usta i słowami przewodniczącego Konferencji Biskupów Słowackich bp. Frantiska Tondry, stwierdził, że potwierdzenie świadomej współpracy Sokola z StB byłaby przypadkiem poza kompetencjami episkopatu. Tondra przypomniał, że to Stolica Apostolska odpowiedzialna jest za biskupów, a sam abp Sokol posiada argumenty, świadczące o nieprawdziwości stawianych mu zarzutów. To kwestia sumienia i wciąż obowiązuje domniemanie o niewinności – podkreślił bp Tondra.
Przewodniczący episkopatu zaznaczył, że nie chce oceniać księży, którzy współpracowali współpracowali StB. Oceni ich Pan Bóg. Dla mnie liczy się to, jak się dzisiaj zachowuje – dodał. Według bp. Tondry powołanie kościelnej komisji śledczej, mającej na celu analizę skali uwikłania kleru we współpracę z reżimem, podobnie jak to uczynił Kościół w Polsce i w Republice Czeskiej, jest zbędna.