Śledztwo ws. śmierci Polki i jej syna w Grecji. Śledczy przesłuchają męża kobiety
Śledztwo w sprawie utonięcia Polki i jej syna w Grecji prowadzi wadowicka prokuratura. Ma ona przesłuchać w środę męża kobiety. Na środę zaplanowano także sekcję zwłok obu ofiar.
01.08.2018 16:22
W środę rzecznik krakowskiej prokuratury prok. Jacek Para poinformował PAP o kolejnych krokach śledczych z Wadowic. Mają oni przesłuchać m.in. męża zmarłej kobiety i zadysponowali przeprowadzenie sekcji zwłok obu ofiar. - Przesłuchanie mężczyzny odbędzie się prawdopodobnie dziś. Sekcja zwłok również. Śledczy zaplanowali już także przesłuchania pracowników biura podróży - poinformował prok. Para.
Wadowicka prokuratura wszczęła śledztwo natychmiast po potwierdzeniu tożsamości ofiar tragedii w Grecji. Prowadzi je pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Jednak, jak tłumaczył wcześniej prok. Krzysztof Dratwa z krakowskiej prokuratury, kwalifikacja ta może jeszcze ulec zmianie.
- W miarę pozyskiwania materiałów zbadamy inne okoliczności, przykładowo wysłania turystów bez sprawdzenia bezpieczeństwa. Pożary szaleją w Grecji od dłuższego czasu, więc kierowanie tam turystów może mieć różny aspekt. To postępowanie być może również będzie prowadzone pod tym kątem. Możliwa jest zmiana kwalifikacji lub jej rozszerzenie - stwierdził prokurator Dratwa.
Kobieta i jej syn byli na wakacjach w Grecji organizowanych przez biuro podróży Grecos. Oboje utonęli podczas ewakuacji z hotelu w Mati, któremu zagroził szalejący tam pożar. Wsiedli na łódkę razem z ośmioma innymi turystami. Łódź zatonęła, nikt nie ocalał.
Zobacz także: Polscy turyści w Grecji są spokojni. "Na wyspach jest bezpiecznie"
Kilka dni temu mąż Polki oskarżył greckie władze o to, że źle prowadziły akcję ratunkową. W rozmowie z "Gazetą Krakowską" stwierdził, że żona, dryfując z dzieckiem na łódce, przez 1,5 godziny rozmawiała przez telefon z bliskimi w Polsce. Błagała o pomoc. - Nie doczekała się jej. Nie było też żadnej ewakuacji, tylko paniczna ucieczka. Wcześniej lekceważono zagrożenie - relacjonował.
Źródło: interia.pl