Śledztwo ws. Matki Boskiej z dzieciątkami o twarzach Kaczyńskich umorzone
Poznańska prokuratura umorzyła śledztwo w
sprawie obrazy uczuć religijnych i przedmiotu czci religijnej
przez autorów plakatu przedstawiającego wizerunek Matki Boskiej
Częstochowskiej z twarzą mężczyzny i dwoma dzieciątkami z twarzami
braci Lecha i Jarosława Kaczyńskich.
06.03.2007 | aktual.: 06.03.2007 14:21
Prokuraturze nie udało się ustalić, kto był autorem plakatu i kto go powiesił w miejscu publicznym. - poinformował prokurator Jerzy Woźniak z Prokuratury Poznań Stare Miasto.
Dodał, że w czasie śledztwa wszczętego na podstawie zawiadomienia posła PiS Jana Filipa Libickiego przeszukano pomieszczenia i sprawdzono komputery na terenie squatu Rozbrat - nielegalnie zajmowanych przez kolektyw anarchistów budynków w centrum Poznania. Prócz Libickiego zawiadomienie złożyło 20 osób; napisały one, że "czują się obrażone plakatem".
Plakat pojawił się 26 sierpnia 2006 r. na jednej z tablic ogłoszeniowych w centrum Poznania. Trzy dni później został zdjęty. Z relacji poznańskich mediów wynikało, że jego autorami są artyści związani z poznańskim kolektywem "Rozbrat".
Według posła PiS autorzy mieli intencje znieważenia wiernych - po pierwsze dlatego, że na plakacie posłużyli się wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej, po drugie dlatego, że powieszono go 26 sierpnia, w święto Matki Boskiej Częstochowskiej.
Po pojawieniu się w centrum Poznania plakatu, w oświadczeniu opublikowanym na stronach internetowych Archidiecezji Poznańskiej tamtejsi hierarchowie napisali: "Posłużenie się wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej dla wyrażenia własnych poglądów politycznych czy ideologicznych, w żadnym stopniu nie usprawiedliwia szargania wizerunkiem, który dla wielu ludzi wierzących stanowi sacrum".
Na stronie internetowej kolektywu "Rozbrat", www.rozbrat.org, autorzy plakatu opublikowali oświadczenie podpisane "Autorzy". Napisali w nim, że atmosfera, która narosła wokół pracy "Z dzieciątkiem", "jest kwintesencją polskiego bagienka". "Absurd władzy sięga zenitu. Chorobliwa chęć kontroli nad wszystkim, co się dzieje, spycha to społeczeństwo w przepaść. To przykre, że artysta/obywatel musi spowiadać się z tego, co i dlaczego namalował/myśli" - głosi ich oświadczenie.